5 lut 2016

ROZDZIAŁ 37

~~Oczami Octavia~~

                  Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Nie mogłem się ruszać. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Spojrzałem w lewą stronę i zobaczyłem Paolę wpatrującą się we mnie. Chciałem podnieść się i ją przytulić, ale ból w całym ciele uniemożliwił mi tę czynność.
-         Nareszcie się obudziłeś. – powiedziała radośnie.
-         Długo spałem? – zapytałem.
-         Tydzień. – powiedziała, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy.
-         Nie płacz. Przepraszam. – powiedziałem i pogłaskałem ręką jej policzek.
-         Wtedy pod tą wieżą, jaa...myślałam, że umarłeś.
-         Przestań. Nie chcę żebyś płakała. Chcę żebyś była szczęśliwa. Abyś ułożyła sobie z kimś życie.
-         Z kim niby ?! – podniosła głos.
-         Z Alex’em. Ja jestem skończonym idiotą. Nie mogę Ci nic zaoferować. Jestem niebezpieczny, uciekłem z więzienia. Życie ze mną będzie dla Ciebie katuszą. – powiedziałem próbując opanować ból, który przeszywał moje serce.
-         Żartujesz? Powiedz, że żartujesz?!
-         Nie Paola. Kocham Cię, ale ze mną nie będziesz szczęśliwa.
-         Kompletnie Cię już nie rozumiem. Najpierw mi mówisz, że mnie kochasz, że chcesz, abym była tylko Twoja, a teraz twierdzisz, że nie możemy być razem?! Zdecyduj się  czego chcesz!
-         Paola...dobrze wiesz, że przede mną życie w pierdlu. Nie ma dla nas przyszłości.
-         Myśl sobie co chcesz. Ja i tak wiem swoje. – powiedziała i wybiegła z mojej sali.
Jestem skończonym idiotą. Bardzo kocham Paolę i chciałbym z nią być, ale kilka lat spędzę w więzieniu. Nie chcę, żeby ona na mnie czekała. Za wszelką cenę pragnę jej szczęścia. Wierzę w to, że ułoży sobie wspaniałe życie z kimś innym. Nawet z Alex’em. Skoro on ją kocha i ona prawdopodobnie go też, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby byli razem. Nigdy nie pogodzę się z tym, że przez swoją głupotę straciłem szansę na bycie z nią. Mogę tylko patrzeć na to, jak układa sobie życie z jakimś innym mężczyzną, jak jest szczęśliwa w jego ramionach.
Moje rozmyślania przerwał lekarz, który wszedł do sali.
-         Witam panie Octavio. Cieszymy się, że w końcu pan się obudził. – rzekł z uśmiechem na twarzy.
-         Ja również się cieszę. – powiedziałem zmuszając się na uśmiech.
-         Za chwilę przyjdzie pielęgniarka i zabierze pana na badania. – rzekł pisząc coś na kartce.
-         Panie doktorze, kiedy będę mógł stąd wyjść? Mam ważną sprawę do załatwienia.
-         Myślę, że już za kilka dni. Jak na razie musi pan odpoczywać.
-         Dobrze. Dziękuje.
-         Na zdrowie. – powiedział lekarz i wyszedł.
Po chwili do mojej sali weszła pielęgniarka, pobrała mi krew, podała jakieś leki i również wyszła. Zostałem sam...jak palec. Chyba nie ma nic gorszego, niż samotność.

~~ Oczami Alex’a ~~

                  Po tym całym zajściu w Paryżu nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Z tego, co wiem, to Paola zeznała na komisariacie, że był to nieszczęśliwy wypadek. Nie oskarżyła mnie. Mam nadzieję, że Octavio po wyjściu ze szpitala również tego nie uczyni. Jak na razie nie mógł złożyć wyjaśnień ze względu na śpiączkę, w którą zapadł w skutek obrażenia, które mu wyrządziłem. Cały czas przy nim czuwa Paola. Nie zdążyłem jej jeszcze podziękować za to, że mnie nie wydała. Chyba najwyższy czas to uczynić.
Po chwili wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Paoli. Odebrała dopiero po drugim sygnale.
-         Alex? – powiedziała zachrypniętym głosem.
-         Paola. Jak się czujesz? Co z Octaviem? – zapytałem.
-         Fatalnie. Właśnie dziś się obudził. – powiedział, a po jej głosie było słychać, że płacze.
-         Dlaczego fatalnie? Powinnaś się cieszyć z tego powodu. – powiedziałem nie rozumiejąc powodu jej smutku.
-         Alex. On mi powiedział, że powinnam ułożyć sobie życie z kimś innym! – krzyczała do słuchawki dławiąc się własnymi łzami. Serce mi się krajało, gdy słyszałem jej szloch.
-         Może nie myślał racjonalnie mówiąc to. – powiedziałem próbując pocieszyć ją.
-         Nie. On nie kłamał. Nie wiem, co mam ze sobą teraz zrobić. Nigdy się tak jeszcze nie czułam.
-         Gdzie jesteś?
-         Na plaży. Tam, gdzie mnie kiedyś zabrałeś.
-         Nie ruszaj się stamtąd. Zaraz po Ciebie przyjadę. – powiedziałem i rozłączyłem, by nie mogła zaprotestować.
Już po chwili siedziałem w swoim samochodzie i kierowałem się w stronę plaży. Musiałem jakoś pocieszyć Paolę. Nie mogłem patrzeć na to, jak cierpi.
                  Gdy szedłem po plaży zobaczyłem Paolę, drobną istotkę, która stała skierowana przodem do morza. Podszedłem do niej i objąłem od tyłu mocno przytulając.
-         Alex...nie strasz mnie tak nigdy. – powiedziała odwracając się do mnie przodem. Jej białka były całe czerwone. Twarz blada i smutna.
-         Przepraszam. Jestem przy Tobie. Nie chcę żebyś płakała. – powiedziałem wzmacniając uścisk.
-         Za co mnie przepraszasz? – powiedziała wyrywając się z moich objęć.
-         Za to, że go skrzywdziłem. Ale dziękuję też za to, że mnie nie wydałaś. – powiedziałem wypuszczając powietrze z ust.
-         Ah...tak. – powiedziała spuszczając głowę w dół. Zdziwiło mnie to trochę.
-         Paola, o co chodzi? – zapytałem unosząc jej podbródek, tak by patrzała mi prosto w oczy.
-         O nic... – powiedziała próbując nie patrzeć na mnie.
-         Dlaczego mnie nie wydałaś? – powiedziałem podchodząc do niej.
-         Nie wiem...
-         Mów. Wiesz, że nie dam Ci spokoju dopóki nie powiesz.
-         Chciałam powiedzieć prawdę, ale nie potrafiłam. Nie potrafiłam Cię wydać, bo ja...
-         Co Ty ? – powiedziałem łapiąc ją za nadgarstek.
-         Ja kocham Ciebie i Octavia. I nie potrafię zdecydować. – powiedziała ponownie spuszczając głowę w dół.
-         Popatrz na mnie. – powiedziałem, a ona niechętnie uniosła wzrok. – Nie możesz kochać nas obydwóch. Któregoś darzysz silniejszym uczuciem. Jeśli dobrze się zastanowisz, to odpowiedź sama do Ciebie przyjdzie.
-         Nie wiem. Nie wiem. Muszę pomyśleć.
-         Dam Ci czas. Zastanów się dobrze. Będę czekał na Twoją odpowiedź. W głębi serca pragnę żebyś wybrała mnie, ale nawet jeśli wybierzesz Octavia uszanuję Twoja decyzję, bo Cię kocham i chcę Twojego szczęścia, tak ja Octavio. Obydwaj Cię kochamy, ale to do Ciebie należy decyzja, którego wybierzesz. 
-         Dziękuję. – powiedziała i przytuliła się do mnie.
-         Choć odwiozę Cię do domu. – powiedziałem i pociągnąłem ją do swojego samochodu.
Drogę do jej domu spędziliśmy w ciszy. Po dowiezieniu jej, pożegnałem się z nią i ruszyłem do szpitala w celu rozmówienia się z Octaviem....
---------------------------------------------------------------
Hejka :D 
Niestety od poniedziałku zaczyna się szkoła, koniec z feriami ;C 
Planowałam normalnie dodawać rozdziały po 2 w tyg., ale najprawdopodobniej będzie tylko 1 w piątek :/ 
Pozdrawiam ;)

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

4 komentarze: