21 mar 2016

ROZDZIAŁ 38

~~ Oczami Alex’a~~

Będąc już w szpitalu szybko udałem się do recepcji.
-         Dzień dobry. Chciałbym się dowiedzieć w jakiej sali leży Octavio Collins? – zapytałem drobnej pielęgniarki, która w tej chwili siedziała i popijała kawę.
-         Dzień dobry. Jest pan kimś z jego rodziny? – zapytała unosząc na mnie wzrok.
-         Tak, bratem. – skłamałem.
-         Dobrze. W takim razie korytarzem prosto, na drugim zakręcie w lewo i windą w dół. Sala 108. – powiedziała, po czym wróciła do picia gorącego napoju.
-         Dziękuję. – powiedziałem i ruszyłem do sali mojego konkurenta.
Podążając w stronę jego sali moją uwagę przykuli lekarze biegnący do jednego z pomieszczeń. Byli strasznie zdenerwowani. Jedna z pielęgniarek podążająca za nimi o mały włos, a leżałaby plackiem, gdybym jej nie złapał w ostatniej chwili.
-         Nic się pani nie stało? – zapytałem stawiając ją na ziemi.
-         Nie. Dziękuję za uratowanie tyłka. – powiedziała i uśmiechnęła się.
-         Nie ma za co. Tak przy okazji...jaki to numer sali?
-         Sto osiem. – odpowiedziała, a ja myślałem, że się przesłyszałem.
Przekroczyłem próg pomieszczenia i podszedłem do jednego z lekarzy:
-         Przepraszam, co tu się stało?
-         Jeden z naszych pacjentów popełnił samobójstwo. – powiedział ciężko wzdychając, a mi aż zrobiło się gorąco. Oby Octavio miał jakiegoś współlokatora w tej sali.
Chwilę stałem i patrzałem, jak wszyscy mężczyźni siłują się z czymś, po czym w końcu ponownie zwróciłem się do tego samego lekarza:
-         Kto to był?
-         Octavio Collins. – rzekł.
-         O mój Boże. – to były jedyne słowa, które mogłem z siebie wydać.
-         Znał go pan? – tym razem to lekarz zadał pytanie.
-         Tak. – rzekłem.
-         Najszczersze kondolencje. – powiedział lekarz po czym opuścił sale. Za nim szło kilku innych lekarzy i dwie pielęgniarki, które wiozły na łóżku szpitalnym zakryte białą płachtą ciało Octavia.
„Kurwa mać.” – przeklinałem w myślach. Jak ja to powiem Paoli. Ona się załamie. Chociaż... . Nie muszę jej wcale nic mówić. Lepiej żeby na razie tego nie wiedziała. Tak będzie dla niej lepiej.
                  W ekspresowym tempie wyszedłem ze szpitala po czym pojechałem do mojego kolegi z pracy – Roberta.
-         Siema stary. – powiedziałem i przybiłem sobie z nim piątkę.
-         No siema. Jakiś taki chyba nie w sosie dziś jesteś. Laska Cię rzuciła czy co? – zaśmiał się.
-         Nie jest mi wcale do śmiechu. Octavio nie żyje. Popełnił samobójstwo. To z powodu Paoli zapewne. Ona kocha nas obu i nie wie, którego wybrać, chociaż oni i tak powiedział jej, że nie powinni być ze sobą i powinna ułożyć sobie życie. Założę się o stówe, że zabił się z miłości. – powiedziałem i rzuciłem się na kanapę w salonie.
-         Co ty pierdolisz? Ten Octavio, którego ścigaliśmy miał taką słabą psychę? – zapytał podając mi piwo.
-         Kurwa nie wiem co robić. Jak ja to powiem Paoli. Ona tego nie przeżyje. – powiedziałem chowając twarz w dłoniach.
-         Nic jej na razie nie mów. Niech sama się o tym dowie. Tak będzie lepiej. – mówił Robert klepiąc mnie pocieszająco w ramię.
-         Może masz rację. – powiedziałem i wziąłem łyka piwa.
-         Ja zawsze mam rację.
Próbowałem zrelaksować się najbardziej, jak potrafiłem. Chciałem wyrzucić z głowy te wszystkie niepokojące mnie myśli. Piłem ile weszło.

~~Oczami Roberta~~

Alex pił, jak opętany. Ledwo siedział na kanapie. Jeszcze tak najebanego nigdy go nie widziałem, a przecież nie raz szalał z alkoholem. Chyba naprawdę mocno przejął się tą sytuacją.
-         Rrroooobeeert..., bboo wieeesz Paaaolaa to faaajna dzieewczyna. – próbował podnieść się z kanapy.
-         Oj stary nieźle się narąbałeś. Siedź spokojnie i odłóż już tą butelkę. – powiedziałem i próbowałem popchnąć go z powrotem na łóżko.
-         Gdzie jest moja Paola? – zaczął rozglądać się po moim mieszkaniu, jak opętany.
-         Ona jest u siebie w domu. – oznajmiłem.
-         Zawieź mnie do niej. – powiedział i już zaczął wstawać.
-         Oszalałeś! Wiesz, która jest godzina?! Paola pewnie już śpi. – próbowałem wybić mu ten pomysł z głowy.
-         Ale ja ją kocham. Musze się z nią zobaczyć. – nie dało się go uspokoić.
-         Ehh...zrobisz to jutro. Teraz idź już spać. Możesz spać w salonie. Jutro rano Cię odwiozę do domu, bo pewnie będziesz miał meega kaca. – powiedziałem śmiejąc się. Alex nagle podniósł się z łóżka, po czym złapał mnie za koszulę i rzekł:
-         Wyraziłem się jasno. Masz mnie do niej zawieźć.
Był mega wściekły. Nie miałem wyjścia. Musiał tam jakoś dotrzeć. Zamówiłem taksówkę i wyszedłem razem z nim z mieszkania.
                  Po kilkunastu minutach pojazd podjechał, a my wsiedliśmy do niego i podaliśmy kierowcy adres.
                  Gdy dojechaliśmy do celu Alex wybiegł, jak najszybciej z samochodu. Pobiegł do drzwi i wcisnął dzwonek. Za pierwszym razem nic, za drugim też, za trzecim...no właśnie, w końcu za trzecim usłyszeliśmy kroki i dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.
-         Paola. – rzekł Alex widząc dziewczynę w drzwiach.
-         Co Ty tu robisz? – zapytała. Stała w bosych nogach, owinięta białym szlafrokiem.
-         Alex bardzo chciał się z Tobą zobaczyć. Nie miałem wyjścia musiałem go tu przywieźć. – wtrąciłem się.
-         Aha. Okej. To wejdźcie. – powiedział, po czym przepuściła nas w drzwiach.
Zaprowadziła nas do salonu, wskazała abyśmy usiedli, a sama ustała naprzeciwko nas.
-         Paola. Tak bardzo Cię kocham...- zaczął Alex podnosząc się z kanapy i idąc z wystawionymi rękoma w stronę Paoli. Dziewczyna odsunęła się  krok do tyłu, ale on szybko złapał ją w pasie przysuwając do siebie i przytulając.
-         Czuć od Ciebie alkohol. – powiedziała próbując go od siebie odepchnąć.
-         Paola...kocham Cię. – majaczył jej do ucha.
-         Alex jesteś kompletnie pijany. Powinieneś jechać z Robertem do domu i iść spać. Pogadamy jutro. – mówiła spokojnym głosem próbując się wyrwać z jego objęć.
-         Nie...ja chce spać z Tobą. – Alex zaczął pocierać czubkiem nosa o szyję Paoli. Myślałem, że pęknę ze śmiechu widząc szok na jej twarzy.
-         Ehh...dobrze. Niech będzie, ale masz być grzeczny. – powiedziała patrząc się błagalnie na mnie.
-         Wiedziałem, że się zgodzisz. – powiedział całując jej obojczyk.
-         Dobra, starczy tego. Idziemy spać. – powiedziała odsuwając go od siebie. Ten jedynie złapał ją za rękę i rzekł:
-         Prowadź księżniczko. – Paola zaśmiała się.
-         To ja już będę się zbierać. Taksówkarz na mnie czeka. Do zobaczenia. – powiedziałem i opuściłem dom Paoli.

~~Oczami Paoli~~


Co, jak co, ale tego, że Alex wparuje do mnie o tej porze to się nie spodziewałam. Był kompletnie pijany i strasznie nachalny. Założę się, że gdyby nie było z nim Roberta to dawno już by próbował się do mnie dobrać. Widziałam  jego oczach ten błysk i pragnienie.
Zaprowadziłam go do swojej sypialni po czym pomogłam mu ściągnąć spodnie i koszulę. Został w samych bokserkach. Moim oczom ukazał się jego pięknie wyrzeźbiony tors. Po prostu WOW! Wpatrywałam się w niego, jak w obrazek.
-         Podoba Ci się? – zapytał, a ja speszona spuściłam głowę w dół. Szybko uniósł mój podbródek w górę. – lubie Cię zawstydzać. – powiedział po czym musnął płatek mojego ucha.
-         Musimy iść już spać. Jest późno. – oznajmiłam i szybko weszłam do łóżka. Alex uśmiechnął się zadziornie, ale po chwili również położył się.
-         Wiesz fajnie by Ci było ze mną. – rzekł i przytulił mnie od tyłu. Zaczął gładzić moje włosy i składać delikatne pocałunki we włosach. Coś mnie wzięło i odwróciłam się twarzą do niego i go pocałowałam. On szybko odwzajemnił pocałunek pogłębiając go. Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
-         Ja Ciebie też kocham. – powiedziałam i zamknęłam oczy. Czułam, jak Alex składa delikatny pocałunek na moim czole uśmiechając się. Mimowolnie ja też się uśmiechnęłam.
-         Dobranoc księżniczko. – rzekł Alex i mocniej mnie przytulił.

-         Dobranoc. – rzekłam. 
-------------------------------------------------------------------------
Witajcie po tak długim czasie. Bardzo długo zbierałam się do napisania tego rozdziału. A to nie było czasu, a to mi się nie chciało, albo kompletnie nie miałam weny. Ale w końcu jest :D Szok ! 
Tak, więc życzę Wam miłego czytania. Zostawcie po sobie jakiś komentarz. 
Całuję :* 

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.