29 wrz 2015

ROZDZIAŁ 18

      Długo siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie potrafiło zacząć normalnie rozmowy. W końcu Alex wziął się na odwagę.
-         Po północy powinniśmy już być na miejscu. – oznajmił.
-         Okej. Jak będziemy to powiedz. – powiedziałam i ułożyłam się do snu.
-         Co jest? Tobie jeszcze nie przeszło? – zapytał.
-         Nie, nie o to chodzi. Jestem zmęczona. Chcę się zdrzemnąć. Po prostu powiedz mi, gdy będziemy na miejscu. – powiedziałam i zamknęłam oczy.
-         Dobra. – rzekł.

~~ Oczami Alex’a~~

                  Z jednej strony szkoda mi Paoli, bo zakochała się, ale niestety los rozdzielił ją z ukochanym. Z drugiej, zaś jestem szczęśliwy, że jest z dala od Oliviera.
Od czasu, kiedy pierwszy raz ją ujrzałem, zakochałem się. Teraz będę miał szansę żeby ją zdobyć. Może, gdy przekona się, jak bardzo potrafię być uroczy i romantyczny, to odwzajemni moje uczucie. Byłbym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Gdy tak patrzę na nią czuję w brzuchu motylki. Tak, wiem...zazwyczaj czują je dzieciaki w gimnazjum, które pierwszy raz się zakochały. Ale to jest teraz nieważne. Ważne jest to, że jest przy mnie. Nie obchodzi mnie to, czy mnie kocha, czy nie, ale, że mogę ją mieć przy sobie. Na każdym kroku będę starał się jej pokazywać, jak bardzo ją kocham.
                  Po kilkugodzinnej drodze dotarliśmy wreszcie na miejsce. Podróż bardzo mnie wymęczyła.
-         Paolu... wstawaj. – szturchałem dziewczynę w ramię.
-         Co? – burknęła.
-         Jesteśmy na miejscu. Wysiadaj. – powiedziałem.
-         Tak? Nareszcie. – powiedziała i szybko opuściła samochód. Wzięła swoje rzeczy i ruszyła w stronę mieszkania. Poszedłem za nią.
Gdy próbowała otworzyć drzwi, klucz nie chciał przekręcić się w zamku. Nagle ktoś otworzył drzwi.
-         Kochanie...wróciłaś. – rzekł nieznajomy mi mężczyzna.
-         Nie mów tak do mnie! Co Ty robisz w moim domu? – krzyknęła.
-         Postanowiłem zrobić Ci niespodziankę. Skoro nie chciałaś zostać ze mną na wyspie, to ja zostanę teraz tu z Tobą. – mówił mężczyzna. Nie wiedziałem, kim jest. Paola wyglądała na przestraszoną, więc postanowiłem się wtrącić.
-         Ej koleś...kim Ty w ogóle jesteś?! Czego chcesz od Paoli? – spytałem.
-         Widzę kochana, że znalazłaś sobie kogoś. A ja to co? – powiedział i przejechał palcami po jej policzku, uśmiechając się szyderczo.
-         Daj jej spokój i wynoś się z jej domu! – krzyknąłem, wziąłem Paolę za rękę i wszedłem siłą do budynku.
-         Co kochana? Jednak ze mną zostaniesz? Tylko pamiętaj, żeby swojego kolegę odprowadzić do drzwi.
-         Ona tu nie zostanie. Nie pozwolę na to. Biorę jej rzeczy i zabieram ją do siebie! – powiedziałem.
-         Co Ty powiedziałeś? Ona jest moja! Nie masz do niej prawa! – wrzeszczał na mnie.
-         Paola leć szybko po swoje rzeczy, a ja tu porozmawiam sobie z Twoim kolegą. – powiedziałem. Dziewczyna pobiegła szybko na górę. – No, więc. Jeśli nie zrozumiałeś tego, co powiedziałem Ci wcześniej, to powtórzę jeszcze raz. Zabieram Paolę do siebie. Czy to się Tobie podoba czy nie! Czy teraz zrozumiałeś? – mówiłem spokojnie w duchu śmiejąc się z typa.
-         Nie, nie zrozumiałem. Ona jest moja i nie masz prawa jej nigdzie zabierać. – mężczyzna bulwersował się i podchodził do mnie coraz to bliżej.
-         Jestem już gotowa. Możemy jechać. – Paola powiedziała, schodząc ze schodów. Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem. – A Ty Octavio wynoś się z mojego domu! Nie chcę Cię tu widzieć! Jeśli jeszcze jutro tu będziesz, to dzwonie po policję! Zapłacisz za to, że mnie porwałeś i wtargnąłeś do mojego domu! – dodała, wzięła mnie za rękę i skierowaliśmy się do drzwi.
-         Zobaczysz jeszcze się kiedyś spotkamy. Ale wtedy już nie będę taki miły! Wezmę Cię siłą i będziesz tylko moja! – krzyczał z oddali mężczyzna.
Wsiedliśmy oboje do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
-----------------------------------------------------------------------------------------
No i znowu pojawił się Octavio :D Jak myślicie da spokój Paoli? A tak a pro po miłości...czy można kogoś zmusić do tego, by nas kochał? 
+ rozdział dedykuję Yaśminie De mojej ulubionej blogerce :) :* 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 


28 wrz 2015

ROZDZIAŁ 17

             Po kilkunastu minutach statek dobił do portu. Ludzie zaczęli opuszczać okręt. Nastał czas pożegnania. Odwróciłam się do tyłu, by odszukać Oliviera. Niestety nigdzie go nie widziałam. Postanowiłam ruszyć w stronę miasta. Szłam wolno chodnikiem i myślałam, gdzie się teraz udać. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam się za siebie i ujrzałam Oliego. Trzymał bukiet czerwonych róż, w którym była biała koperta.
-         Paolu. Za dziesięć minut wypływam. Chciałem się jeszcze z Tobą pożegnać. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz. W tej białej kopercie są pieniądze na podróż do domu. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał. – powiedział i zaczął mnie namiętnie całować. Przechodnie zaczęli zatrzymywać się i patrzeć na nas. My nie zwracaliśmy jednak na to uwagi. Chcieliśmy się sobą nacieszyć, ostatni raz.
-         No, no, no. Kogo ja tu widzę. – usłyszeliśmy głos Alexa.
-         Coś Ci nie pasuje? – burknął Olivier.
-         Skądże. – rzekł. – Z tego co pamiętam, to Ty Paolu wybierasz się do tego samego miasta, co ja. Z chęcią wezmę Cię ze sobą. Moje autko znajdzie dla Ciebie miejsce. – powiedział i przejechał palcem po moim policzku.
-         Zabieraj od niej łapy Ty bydlaku! – krzyknął Olivier.
-         Nie bulwersuj się tak. Nic jej nie zrobię. Bardzo dobrze się nią zaopiekuję, gdy Ty będziesz daleko. – powiedział i się cwaniacko uśmiechnął.
-         Jeśli coś jej zrobisz...nie ręczę za siebie. – powiedział Olivier. I już chciał rzucić się na Alexa, kiedy to jego dziadek zjawił się i oznajmił, że muszą już iść. – Paolu...kocham Cię. Uważaj na siebie. – powiedział i ostatni raz mnie pocałował.
                  Gdy odchodził po moich policzkach leciały setki łez. Z sekundy na sekundę obraz jego sylwetki coraz bardziej się rozmywał. W końcu całkowicie znikł mi sprzed oczu. Byłam załamana. Nigdy jeszcze nikogo tak nie kochałam.
-         To jak? Jedziesz ze mną? – wyrwał mnie z myśli Alex.
-         A mam inne wyjście? – zapytałam pochlipując.
-         Raczej nie. – powiedział i otarł mój policzek. 
Wspólnie udaliśmy się do samochodu Alex’a. Był to czerwony kabriolet marki Audi, bez dachu. Pierwszy raz widziałam na oczy, tak piękny samochód. Wsiedliśmy do niego i po kilku minutach ruszyliśmy w drogę.
-----------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział moim ukochanym koleżankom: Julii i Natalii. Bez Was moje życie nie byłoby tak fajne, jak jest <3 xoxo
Do następnego ;*
P.S. Jak myślicie, co teraz będzie z ich miłością? :D 

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

25 wrz 2015

ROZDZIAŁ 16

           Nadszedł ranek. Promienie słoneczne przebijające się przez okienko pokoju, padały na nasze twarze. Oślepieni blaskiem, obudziliśmy się.
-         Witaj kochanie. Jak Ci się spało? – zapytał Olivier, przecierając oczy.
-         Dobrze, a Tobie ? – odpowiedziałam, całując go w policzek na powitanie.
-         Również. – rzekł . – No i nastał ten dzień. O godzinie piętnastej będziemy już w Szczecinie. Będziemy musieli się rozstać. Nawet nie wiesz, jak żałuję, że mój dziadek jest kapitanem. – dodał i wsunął dłoń w moje włosy. – Kocham Cię Paolu. – powiedział i złączył nasze usta w jeden, namiętny pocałunek.
-         Ja też Cię kocham. – powiedziałam, gdy nasze usta zostały rozdzielone.
-         Idę zrobić śniadanie. Poleż jeszcze sobie. – powiedział Olivier i wstał z łóżka, by udać się do kuchni, w celu przygotowania dla nas pożywienia.
Leżałam na łóżku i myślałam, o tym, co zrobię od razu po dopłynięciu. Zamierzałam przenocować jeszcze jedną noc poza domem, ale zdecydowałam jednak, że wrócę do mojego miasta.
-         Śniadanie gotowe. – powiedział Olivier, kładąc się na mnie i całując w usta.
-         Dziękuję. – powiedziałam i odsunęłam się od niego. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni.
Siedzieliśmy oboje i spożywaliśmy śniadanie. Było bardzo pyszne i ostatnie, które wspólnie jedliśmy.
-         Dziękuję Ci kochanie za śniadanie. Niestety muszę już iść się spakować. Zobaczymy się później. – powiedziałam i skierowałam się do drzwi.
-         Ja również Ci dziękuję. Do zobaczenia. – podszedł, objął mnie w pasie i pocałował na pożegnanie.
                  Kiedy byłam już w swoim pokoju. Spakowałam wszystkie rzeczy, które kupił mi Alex. Niestety jeszcze mu za nie, nie podziękowałam. To nic. Zrobię to później.
                  Gdy skończyłam, udałam się do kapitana, aby z nim porozmawiać.
-         Dzień dobry. – powiedziałam.
-         Witaj Paolu. Co Cię do mnie sprowadza? – zapytał.
-         Chciałam uzgodnić formę spłaty rejsu. – oznajmiłam.
-         Kochana. Nie musisz mi płacić. Wystarczy, że mój wnuk jest szczęśliwy. – powiedział i się uśmiechnął.
-         Ale ja chcę zapłacić. Prosiłabym Pana tylko, o podanie numeru konta, na które będę mogła wpłacić pieniądze. – powiedziałam.
-         Nie musisz mi płacić. – rzekł.
-         Ależ nalegam. – powiedziałam.
-         No dobrze. Skoro jesteś taka uparta....to jest numer mojego konta. Cenę rejsu zapiszę na kartce. Możesz płacić mi ratalnie. – powiedział.
-         Dobrze. Dziękuję jeszcze raz za wszystko. Do zobaczenia później. – powiedziałam i wyszłam.
                  Siedziałam przez dłuższy w swojej kajucie. Nagle spojrzałam na zegarek. Widniała na nim godzina 14:45. Szybko wstałam z łóżka, wzięłam swoją torbę i udałam się na pokład.
Widać było już z niego port. Moje serce waliło, jak oszalałe. Chciałam, jak na szybciej zejść na ziemię. 
-------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział mojej koleżance Oliwii S. :D 
A tak wgl to, jak myślicie, co będzie teraz z Olivierem i Paolą? W końcu przecież Paola wraca do życia codziennego, a on płynie dalej...czy uważacie, że ich miłość przetrwa pomimo takiej rozłąki? :) Mam nadzieję, że wyrazicie swoja opinię w komentarzu. 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

23 wrz 2015

ROZDZIAŁ 15

            Kolejne trzy dni spędziłam w swojej kajucie. Nie przyjmowałam żadnych gości, nawet Oliviera. Cały czas myślałam, o tym, co będzie, gdy wrócę do domu. Bałam się, że zastanę tam Octavia, że znów zabierze mnie ze sobą. Ale miałam też cały czas w głowie pocałunek Alex’a, wymuszony, ale cudowny.
                  Nocami nie mogłam spać, gdyż wylewałam z siebie wszystkie łzy. Chciałam, by to wszystko wreszcie się skończyło. Ten cały mętlik w głowie, ta pustka. Już nie wytrzymywałam. Jedyne, czego teraz pragnęłam, to umrzeć, by nie musieć się już niczym martwić. 
                  Wreszcie nastał ten ostatni dzień. Jutro już będę w domu. Myśl ta od samego rana krążyła mi po głowie. Nie mogłam się tego doczekać. Byłam tak szczęśliwa, że postanowiłam wreszcie wyjść z kajuty. Chciałam spędzić ostatni dzień z Olivierem. Zaniedbałam go przez ostatnie dni, a jutro już się rozstaniemy. On popłynie dalej ze swoim dziadkiem, a ja wrócę do rzeczywistości. Boję się tylko, że przez tą odległość, stracę go. 
                  Ubrałam się w rozkloszowaną, pastelową sukienkę, czarne baletki i ruszyłam na pokład.
Była jeszcze wczesna pora. Słońce dopiero wstawało. Ustałam na dziobie statku i ostatni raz zaczęłam podziwiać jego uroki.
-         Paola... – usłyszałam z tyłu. Odwróciłam się i ujrzałam Oliviera.
-         Olivier! – krzyknęłam i przytuliłam się do chłopaka.
-         Dlaczego nie wychodziłaś przez trzy dni z pokoju i nikogo nie wpuszczałaś? Martwiłem się o Ciebie. – powiedział ze smutkiem.
-         Przepraszam. Nie chciałam Cię wystraszyć. – oznajmiłam.
-         Nie powiesz mi o co chodziło? – zapytał.
-         Nie chcę o tym mówić. – powiedziałam.
-         Ehh...no dobrze nie będę naciskał. – powiedział przytulając mnie i całując w czoło. W jednej chwili wszystkie moje smutki znikły.
 Gdy przy nim jestem czuję się wspaniale. On sprawia, że jestem szczęśliwa. Nie wiem, co zrobię, gdy ten dzień się skończy. Tak bardzo go kocham. Chciałabym, aby nie odpływał, ale to nie możliwe.
-         Paolu... – odsunął mnie od siebie i powiedział.
-         Tak? – zapytałam.
-         Bo...jutro już wrócisz do domu. Ja niestety będę musiał odpłynąć dalej. Pamiętaj, że bardzo Cię kocham. Za miesiąc znów się zobaczymy, gdy tylko przypłynę do Polski. Mam nadzieję, że nie zapomnisz o mnie i naszej miłości.... – jego głos się załamał.
-         Nigdy o nas nie zapomnę. Za bardzo Cię kocham. Nie wiem, jak wytrzymam tyle czasu. Wiem, że będzie ciężko, ale postaram się. Oczywiście liczę na to, że Ty też o nas nie zapomnisz. – powiedziałam, a z moich oczu poleciały łzy. Olivier od razu to zobaczył. Namiętnie pocałował moje usta i przytulił mnie mocno do siebie.
Staliśmy długo w tej pozie. Nie zwracaliśmy uwagi na to, co działo się wokół. Pragnęliśmy tylko tego, by być blisko siebie.
                  Resztę dnia spędziliśmy leżąc na łóżku i oglądając filmy. Wieczorem wyszliśmy na pokład i rozkoszowaliśmy się zapachem morza. Byłam bardzo szczęśliwa, pomimo tego, że już jutro się rozstajemy.
Olivier potajemnie wykradł swojemu dziadkowi, klucz do kajuty dla osób zamożnych. Postanowiliśmy, więc wspólnie spędzić w niej noc. Spaliśmy przytuleni do siebie. Nic, ani nikt nie miał prawa nas rozdzielić. Chcieliśmy ostatni raz nacieszyć się sobą na miesiąc, który spędzimy z dala od siebie.
---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział ten dedykuje moim koleżankom: Bulwankowi, Witoldowi, Zieli i Karolince :D 
Następny będzie jutro :) 

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

18 wrz 2015

ROZDZIAŁ 14

              Gdy wyszłam ze swojej kajuty skierowałam się na zewnętrzny pokład statku.  Przechodziłam przez wiele korytarzy. Było w nich bardzo ciemno, a ja niestety nie wiedziałam, gdzie można włączyć światło.
                  Po dotarciu na pokład, ustałam na dziobie statku. Sterczałam tam i wpatrywałam się w dal. Delikatny, chłodny wiatr rozwiewał moje włosy. Było to bardzo przyjemne uczucie.
                  W pewnej chwili przypomniało mi się, że niedawno stałam tu przytulona z Olivierem. Na mojej twarzy zaczął malować się uśmiech. Bardzo kocham Oliego i nie sądziłam, że kiedykolwiek będę miała szansę, aby z nim być.
                  Tkwiłam  tak długo w jednym miejscu i myślałam o tym, co będzie. Nagle poczułam czyjś dotyk na swym ramieniu. Pierwsza osoba, która przyszła mi na myśl, to Olivier. Odwróciłam się z uśmiechem na twarzy, ale niestety znikł z niej tak szybko, jak się pojawił.
-         Paola...przez Ciebie nie mogę spać. – powiedział Alex.
-         Słucham? – zapytałam zdziwiona.
-         Jestem w Tobie zakochany po uszy. Nie wiem, dlaczego wybrałaś Oliviera, a nie mnie. Czego ja nie mam, co on ma? – mówił podchodząc do mnie i łapiąc mnie w pasie.
-         Alex...przestań...- mówiłam.
-         Co przestań?! Czy Ty nie widzisz, w jakim jestem stanie?! Myślę cały czas o Tobie. Zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić, by Cię zdobyć, żebyś zostawiła go dla mnie. Ale nic mi nie przychodzi do głowy. Cały czas wyznaję Ci swoje uczucie, ale Ciebie to, ani trochę nie rusza. Naprawdę nie wiem co mam jeszcze zrobić...a może robię coś nie tak? Powiedz mi. Wiesz, że zrobię wszystko. – mówił ze złością wpatrując mi się prosto w oczy.
-         Alex...ja kocham Oliviera. Musisz o mnie zapomnieć. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale chociaż spróbuj. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem, ale ja nic do Ciebie nie czuje. Wybacz mi. – już chciałam odejść, kiedy on mocno złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i pocałował z całej siły w usta. Szybko udało mi się wyrwać z jego objęć.
-         Alex! Czy Ty oszalałeś?! Ja mam chłopaka! Nie dociera nic do Ciebie?! – krzyczałam ze złością.
-         Co z tego, że masz chłopaka?! Czy Ty naprawdę nie widzisz, że ja Cię kocham? Tak się staram... Skoro mam o Tobie zapomnieć, to chociaż chciałem się z Tobą pożegnać, dlatego Cię pocałowałem. Nie żałuje tego, co zrobiłem. Ale żałuje, że ta chwila nie mogła trwać wieczność. Nawet nie wiesz, jak chciałbym Cię przytulać, całować i rozpieszczać. Mógłbym dać Ci wszystko. Wystarczy, że powiesz, ze będziesz chciała ze mną być. – krzyczał.
-         Alex...przepraszam Cię. – powiedziałam i pobiegłam do swojej kajuty.
            Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam płakać. Wyznanie Alex’a było takie prawdziwe. Nie jest mi obojętny, ale mam chłopaka, którego bardzo kocham. Nie chcę zranić żadnego z nich. Ale chyba już to zrobiłam...
--------------------------------------------------------------------------------------
A, więc przeżyłam ten tydzień w szkole, z czego bardzo się cieszę. W końcu weekend!!!
Co do opowiadania...zdradzę Wam, że podróż Paoli dobiega końca. Jak myślicie, czy los rozdzieli ją z Olivierem? Czy Alex zniszczy ich związek, czy jednak odpuści sobie Paolę? Czy Paola nie zakocha się w Alex'ie, przez którego ma zamęt w głowie? Odpowiedzi na te pytania uzyskacie w kolejnych rozdziałach...tak, więc zapraszam do czytania i udostępniania mojego bloga :)))
+ rozdział ten dedykuje Yaśminie De, Ali G., która tak bardzo pragnęła dedykacji i Ali mojej wiernej czytelniczce :D xoxo
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

17 wrz 2015

ROZDZIAŁ 13

          Następnego dnia obudziłam się późnym popołudniem. Zaczęłam rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu Oliviera. Niestety nigdzie go nie było. Postanowiłam opuścić kajutę i go znaleźć.
Szłam korytarzem, kiedy poczułam czyjś uścisk na nadgarstku. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Alex’a.
-         Tu jesteś. Nie mogłem Cię znaleźć. Chciałem Ci dać Twoje rzeczy. A skoro Cię nie zastałem w Twoim pokoju, postanowiłem je zostawić pod drzwiam. – rzekł.
-         Dziękuję. – powiedziałam.
-         Może przejdziemy się po statku? – zaproponował.
-         Nie, nie mogę. Muszę kogoś znaleźć. – oznajmiłam i wyrwałam swoją rękę z jego.
Długo szukałam Oliviera. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. W końcu, to on znalazł mnie.
-         Paola...już wstałaś? – zapytał.
-         Tak. Szukałam Cię. – rzekłam.
-         Przepraszam, że Ci nie powiedziałem, że wychodzę, ale tak słodko spałaś. – powiedział i się uśmiechnął.
-         Rozumiem. – odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-         Chodź ze mną. – powiedział i wziął mnie za rękę. Poszliśmy na przedni pokład statku. Stał tam stół, a na nim wiele jedzenia.
-         Ojejku...to dla mnie? – zapytałam zachwycona.
-         Tak. Chciałem zrobić Ci niespodziankę i samodzielnie przygotowałem dla Ciebie śniadanie. Wiem, że jest już południe, ale nic jeszcze nie jadłaś, a nie możesz chodzić cały dzień głodna. – rzekł.
-         Jesteś kochany. – rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-         Ty też Paolu. – rzekł Oli i przytulił mnie najmocniej, jak potrafił. Prawdopodobnie, gdyby zrobił to mocniej, miałabym złamane kości.
Siedzieliśmy we dwoje przy stole i spożywaliśmy śniadanie. Było bardzo cudownie, aż brakuje mi słów, by to opisać.
                  Gdy spożyliśmy śniadanie, ruszyłam do swojej kabiny. Przed drzwiami stały reklamówki z rzeczami, które wczoraj kupił mi Alex. Wzięłam je i weszłam do pokoju. Wszystkie rzeczy włożyłam do szafy stojącej obok mojego łóżka. Oczywiście zmieniłam poprzedni strój. Założyłam świeżą bieliznę, czarną, rozkloszowaną spódnice, białą, koronkową bluzkę i czarne baletki.
Siedziała dłuższy czas w swoim pokoju, lecz niestety szybko mi się to znudziło. Postanowiłam pójść odwiedzić kapitana.
-         Witaj Paolu. Dawno Cię nie widziałem. – powiedział kapitan i uśmiechnął się.
-         W zasadzie to dwa dni, ale co tam. – oznajmiłam i się zaśmiałam.
-         Powiedz....co Cię sprowadza do mnie? – zapytał.
-         W zasadzie to nic konkretnego. Po prostu bardzo się nudzę i szukam jakiegoś zajęcia. – powiedziałam.
-         W takim razie proponuję Ci przeczytać książkę. Czekaj, czekaj. Niedawno czytałem pewną. Zaraz znajdę i Ci dam. – oznajmił.
-         Dobrze. – rzekłam
-         Proszę to ona. – kapitan podał mi książkę. Na jej okładce pisało: Nicholas Sparks „ Jesienna miłość”.
-         Dziękuję. Na pewno przeczytam. Ja już będę iść. Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia. – powiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Już na samym początku bardzo mnie zaciekawiła, a jej tytuł jeszcze bardziej. Czytałam ją z ogromnym zawzięciem. Niestety nadszedł koniec. Był bardzo smutny. Wylałam przy nim hektolitry łez.
            Gdy skończyłam ją czytać, spojrzałam przez okno mojej kajuty. Na dworze panowała ciemność. Nie miałam ochoty na sen, a siedzenie w pokoju uważałam za nudne. Postanowiłam pójść przejść się po statku. 
---------------------------------------------------------------------------------------
Tak, więc jest kolejny rozdział :) Przepraszam za długą przerwę, ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. 
Co to rozdziału...to przyznam szczerze, że nie należy do moich ulubionych. Nie będę dodawała ich często, gdyż mam napisanych dopiero trzydzieści, a wciąż brakuje mi czasu na napisanie kolejnych ;-; 
+ rozdział dedykuje mojej koleżance Julii, która spełniła dziś moje tygodniowe marzenie <3 (p.s. ona wie o co chodzi :D chyba xd ) 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI 
Petty P. 

12 wrz 2015

ROZDZIAŁ 12

        Wracaliśmy na pokład statku, jako para. Jakie, to piękne słowo. Nie zauważałam tego, aż do dziś. Olivier jest cudowny. I na dodatek cały mój. Tak świetnie całuje. Ahh...to takie  piękne uczucie mieć kogoś kto Cię kocha.
-         Paolu. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię mam. – wyrwał mnie z myśli, Oli.
-         I wzajemnie. – odpowiedziałam.
-         Kocham Cię. Mam nadzieję, że nasza miłość przetrwa na wieki. – powiedział i uśmiechnął się.
-         Ja również mam taką nadzieję. – rzekłam i przysunęłam się do niego.
                  Gdy doszliśmy na statek, czekał tam na nas Alex. Nie wyglądał na zadowolonego. Minę miał raczej, jakby chciał zabić każdego po kolei. Akurat przechodziliśmy koło niego, kiedy powiedział:
-         Widzę, że się mysiom pysiom trochę poprzestawiało się w główkach.
-         Słucham? – zapytałam.
-         No, co? Może chcesz mi powiedzieć, że to, iż trzymacie się za ręce i w dodatku całujecie na środku miasta, to normalne? – zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
-         Słuchaj koleś. To nie moja wina, że Ci się w życiu nie powodzi. Ale my z Paolą jesteśmy szczęśliwy i będziemy Ci bardzo wdzięczni, jeśli nie będziesz się wtrącał w nasz związek. – powiedział Olivier. W jego głosie było słychać złość.
-         Mi się nie powodzi? To ja zająłem się Paolą dzisiejszego dnia, podczas, gdy Ty całowałeś się z jakąś lampuciarą. To ja powinienem teraz iść z nią za rękę i ją całować, a nie Ty. – krzyczał.
-         Weź sobie gościu poszukaj innej laski. – krzyknął Oli i ruszył zdenerwowany w stronę swojej kajuty. Pobiegłam za nim, słysząc z oddali głos Alex’a.
-         Jeszcze będziesz moja.
Długo szliśmy obok siebie i nic nie mówiliśmy. Olivier przez całą drogę zaciskał dłonie w pięści.
                  Weszliśmy razem do jego kajuty, która jest trzykrotnie większa od mojej i ładniejsza. Usiadłam koło Oliviera, który zakrywał dłońmi twarz.
-         Olivier... – powiedziałam. Niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi. – Mam iść? – zapytałam
-         Nie zostań. Potrzebuję Cię teraz. – powiedział, a z jego oczu ciekły łzy.
-         Nie płacz, kochanie. – powiedziałam i otarłam łzy z jego policzków.
-         Co ja bym bez Ciebie zrobił...tak bardzo Cię kocham. Nie pozwolę na to, by on mi Cię odebrał. – mówił, a z jego oczu ciekły łzy. Wzięłam jego twarz w swoje dłonie i powiedziałam:
-         Olivier...nie masz się czym przejmować. Ja nigdy z nim nie będę. Przecież wiesz, że Ciebie kocham i tylko Ciebie. Będę przy Tobie zawsze dopóki śmierć nas nie rozdzieli. – powiedziałam, a po tych słowach Olivier wsunął swoje dłonie w moje włosy i zaczął całować moje usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Nasze usta przyciągały się do siebie, jak magnesy. W końcu postanowiłam rozdzielić je.
-         Musze już iść. – powiedziałam.
-         Nie...Paola. Potrzebuję Cię. Zostać u mnie. – powiedział i płakał dalej.
-         No dobrze. Nie zostawię Cię w takim stanie. – oznajmiłam.
-         Chodź , połóż się koło mnie. – rzekł Oli.

Oboje położyliśmy się na jego łóżku, wtuleni w siebie. Długo nie mogliśmy zasnąć. Olivier gładził moje włosy i całował w czoło. Natomiast ja jeździłam opuszkami palców po jego umięśnionej klatce. Wkrótce sen przejął nad nami kontrolę i oboje usnęliśmy. 
--------------------------------------------------------------------------------------
Ani razu nie wstawiałam żadnego rozdziału w sobotę, ani w niedzielę. Ale zrobiłam wyjątek. Szczerze mówiąc, to dzisiejszy rozdział miał pojawić się wczoraj, ale jestem tak chora, że z ledwością dodałam go dziś. 
+ Oczywiście chcę go zadedykować mojemu koledze Filipowi, który nie mógł się go doczekać :D 
Do następnego ;* 

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

8 wrz 2015

ROZDZIAŁ 11

Siedziałam chwilę na ławce, aż nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Odwróciłam się i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Oliviera.
-         Tu jesteś. Szukałem Cię. Nic Ci nie jest? – był cały zdyszany, a w jego oczach było widać strach. 
-         Nie, nic mi nie jest. Dlaczego mnie szukałeś? – zapytałam.
-         Poszedłem do Twojej kajuty, by powiedzieć Ci coś ważnego, ale Ciebie tam nie zastałem, więc zacząłem Cię szukać po całym statku. Gdy Cię nie znalazłem pomyślałem, że zeszłaś na port. Nie chciałem żebyś się zgubiła w tym mieście. – powiedział na jednym oddechu.
-         Przepraszam, że Ci nie powiedziałam, ale byłeś zajęty. – powiedziałam, a w sercu poczułam delikatne ukłucie.
-         O czym Ty mówisz? – zapytał zdziwiony.
-         Widziałam, jak się całowałeś ze swoją dziewczyną. Pomyślałam, że nie będę Wam przeszkadzać. – oznajmiłam.
-         Słuchaj. To nie tak, jak myślisz. Ta dziewczyna to Żanet. Ona mieszka w tym mieście. Owszem byłem z nią, ale tylko, gdy dobiliśmy do portu postanowiłem z nią zerwać. Żanet chciała się ze mną pożegnać, więc przytulałem się z nią, a ona niespodziewanie mnie pocałowała. – powiedział.
-         Nie musisz mi nic tłumaczyć. Rozumiem. – rzekłam i wstałam.
-         Słuchaj Paola... – gdy to powiedział, złapał mnie za ręce i patrzał mi prosto w oczy. – Od kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem. Zakochałem się w Tobie. Wiem, że to brzmi, jak w jakimś filmie, ale to prawda. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Moja miłość do Żanet się wypaliła. Teraz kocham Ciebie. Zrozumiem jeśli nic do mnie nie czujesz. Ale chociaż pozwól mi być blisko Ciebie. – powiedział.
-         Olivier...Ty też... – nie zdążyłam powiedzieć reszty, gdyż nagle zjawił się Alex.
-         Coś mnie ominęło? – zapytał.
-         Nie, nic. – powiedziałam i puściłam ręce Oliviera.
-         Kapitan prosił, aby przekazać Paoli, że ma szybko do niego przyjść. – powiedział szybko Oli i ruszył w stronę portu.
-         Ja muszę iść. Wybacz mi. – powiedziałam  do Alex’a i pobiegłam za Olivierem.
-         Dobrze. Zobaczymy się później. Ja coś jeszcze kupię. – krzyknął Alex.
Biegłam za Olivierem. Nie mogłam go dogonić. Chciałam, jak najszybciej z nim porozmawiać.
-         Olivier! No Olivier! Zaczekaj! – krzyczałam.
-         Paola! – w końcu mnie usłyszał.
Szybko podbiegłam do Oliego i przytuliłam się do niego.
-         Olivier. Ja tez Cię kocham. – powiedziałam.
-         Nie musisz się nade mną litować. Jeśli, tak naprawdę mnie nie kochasz, powiedz. Postaram się to zrozumieć. – powiedział i otarł łzy spływające po jego policzku.
-         Olivier...nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham. Gdy zobaczyłam Cię z tą całą Żanet, poczułam ogromną zazdrość. Chcę być tylko z Tobą. Z nikim innym. – powiedziałam i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam.
-         Paola... – rzekł.
-         Tak? – zapytałam.
-         Między Tobą, a Alex’em nic nie ma? – spytał.
-         Nie skądże. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-         Uff...nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, gdy to usłyszałem. – oznajmił.
-         Nigdy nie śmiałabym być z kimś takim, jak on. – powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

Długo staliśmy na środku chodnika przytuleni do siebie. W końcu Olivier złączył nasze usta w jeden, namiętny pocałunek. W brzuchu poczułam motylki. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. 
----------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział Bulwie, której nikt nie zastąpi w dissowaniu innych i Wiktorii F., która pięknie rysuje :D 
+ dołączam zdjęcie rysunku
, który wykonały moje koleżanki Julia i Wiktoria. :) Wyobraźcie sobie, że są na nim Paola i Olivier ;)
+ ten tydzień od jutra będzie ciężki, więc nie wiem, czy uda mi się wstawić jeszcze jakikolwiek rozdział w tym tygodniu... ;// Tak, więc....
Do następnego ;* 

* ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

7 wrz 2015

ROZDZIAŁ 10

              Obudziłam się. Na zegarku stojącym koło telewizora widniała godzina 10:35. Szybko wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
-         O już wstałaś księżniczko. Specjalnie dla Ciebie przygotowałem śniadanie. Chodź. Zjedz. – powiedział Alex i wskazał mi miejsce przy stole, który był zapełniony przeróżnymi potrawami.
-         Dziękuje, ale nie trzeba było. Ja muszę już iść. Naprawdę. Zjedz beze mnie. – powiedziałam i już chciałam wyjść kiedy złapał mnie za rękę.
-         Nigdzie nie pójdziesz. Nic nie jadłaś. Co będzie jeśli z głodu zemdlejesz? – rzekł i pociągnął mnie za sobą do stołu. – Smacznego. – dodał.
Jedzenie z trudem przechodziło mi przez gardło. Było bardzo pyszne, ale ja nie miałam ochoty na nic. Tym bardziej w towarzystwie Alex’a.
-         Nie smakuje Ci? Tak się starałem. – powiedział i zrobił smutną minę.
-         Smakuje, ale po prostu źle się czuję i nie mam ochoty przez to jeść. – oznajmiłam.
-         No dobrze, jeśli nie chcesz nie jedz już. Ale z tym złym samopoczuciem nie mogę Cię tak zostawić. Masz chorobę morską? – zapytał.
-         Nie. Dlaczego pytasz? – zapytałam.
-         W takim razie wyjdziemy na świeże powietrze. Może to Ci pomoże. A jeśli nie to zaopiekuję się Tobą do czasu, aż Ci przejdzie. – powiedział i się uśmiechnął. Aby nie pokazywać braku manier również się uśmiechnęłam. – No dobrze to chodźmy. – rzekł.
Podszedł złapał mnie za rękę i zaciągnął na pokład statku.
Dopiero dziś pierwszy raz zobaczyłam, jak dużo osób nim płynie.
Po mojej lewej stronie opalało się kilka kobiet i głośno śmiało. Po prawej przy stoliku siedziała niewielka grupka mężczyzn grająca w karty. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Tylko nie ja. Jeszcze, że jestem z dala od domu, to przyczepił się do mnie jakiś natrętny chłopak.
Nagle na dziobie statku zauważyłam Oliviera przytulającego się z jakąś dziewczyną. Poczułam zazdrość, narastającą z minuty na minutę.
-         Halo...Paola...jesteś tu? – usłyszałam.
-         Tak, tak. Coś się stało? – odpowiedziałam Alex’owi.
-         Dobiliśmy do portu. – rzekł uradowany.
-         To super. – tak naprawdę nie było super. To, co przed chwilą widziałam było smutne, ale to co widzę teraz jest gorsze. Olivier całuje się z tą dziewczyną. Niestety nie wygląda na takiego , który tego by nie chciał. Jestem zrozpaczona. Chce mi się płakać, ale nie mogę.
-         Paola, co się dzieje? Gorzej się czujesz? Może wrócimy do środka? – zapytał mnie Alex. Jest taki opiekuńczy.
-         Nie, nic. Zostańmy tu. Już mi lepiej. – powiedziałam, ale wciąż tak nie było.
-         Słuchaj mamy kilka godzin zanim nasz statek zacznie płynąć dalej. Może pójdziemy na miasto, kupimy coś? – zapytał.
-         Tylko, że ja nie mam pieniędzy. Jestem tu kompletnie bez niczego. Zostałam porwana przez jakiegoś idiotę i gdy od niego uciekałam, dostałam się tu na statek. – powiedziałam, a po moim policzku spłynęła mała, pojedyncza łza.
-         Nie płacz już kochana. To straszne co się stało, ale nie martw się. Zajmę się Tobą. Użyczę Ci pieniędzy jeśli trzeba. A skoro jesteś tu bez niczego. Pójdziemy kupimy Ci jakieś ubrania. – powiedział, uśmiechnął się życzliwie i otarł łzę z mojego policzka.
-         Naprawdę nie trzeba. Nie chcę Cię naciągać. – rzekłam.
-         Dla mnie to żaden problem. Nie chcę Cię tak zostawić. Chodźmy już, bo nie zdążymy. – powiedział, wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę zejścia na port.
Szliśmy razem przez miasto, trzymając się za ręce. Słońce przyjemnie świeciło, na niebie nie było żadnej chmury. Przechodnie uśmiechali się do nas.
W końcu zaszliśmy do pierwszego sklepu.
-         No, więc zacznijmy od podstawowych rzeczy. – powiedział Alex. – zmierz te trzy pary spodni, a ja przez ten czas poszukam Ci innych rzeczy. – dodał.
-         Dobrze. – powiedziałam i poszłam do przymierzalni.
Przymierzałam spodnie, a w międzyczasie Alex donosił kolejne części garderoby.
Gdy skończyłam wszystko przymierzać, udaliśmy się do kasy, by zapłacić. Kupiliśmy prawie cały sklep.
-         A więc za to wszystko będzie łącznie 100$. – powiedziała pani kasjerka.
-         Proszę. – rzekł Alex i podał jej banknot.
-         Turyści? – zapytała kasjerka wkładając banknot do kasy.
-         Tak. Płyniemy statkiem i wpadliśmy tylko na zakupy. – powiedział Alex i się uśmiechnął.
-         Mhm. Życzę Wam miłej podróży gołąbeczki. – powiedziała kasjerka i uśmiechnęła się.
-         Ale my nie... – chciałam powiedzieć, ale Alex mi przerwał.
-         Dziękujemy. Pani życzymy miłego dnia. – rzekł i  uśmiechnął się do kasjerki.
Gdy wychodziliśmy ze sklepu złapał mnie za rękę. Nie stawiałam oporu. Pomyślałam, że skoro Olivier całuje się z jakąś dziewczyną, to czemu ja nie mogę iść sobie z jakimś chłopakiem za rękę.
Długo szliśmy ulicą bez celu. Wreszcie zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce w parku. Siedzieliśmy chwilę i nie rozmawialiśmy. W końcu Alex przerwał tę długą ciszę.
-         Czy zaczekasz tu chwilę na mnie, a  ja skoczę do tego sklepu? – zapytał mnie.
-         Tak. Tylko nie zapomnij wrócić. – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
      -    Nie śmiałbym. – oznajmił i się zaśmiał.
-------------------------------------------------------------------------------------
Tak, więc mamy już rozdział 10. 
Zdradzę Wam mały sekret.... Paola będzie miała chłopaka :D Ale kogo, to zagadka ^^ 
Ciekawa jestem kto zgadnie ? :) 
A tak nawiasem to rozdział dedykuję mojej koleżance Julii U. i Yaśminie De :*** 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

3 wrz 2015

ROZDZIAŁ 9

~~ Oczami Paoli ~~

Szłam wraz z Alex’em przez korytarze części statku przeznaczonej dla osób z rodzin zamożnych.
Nagle zatrzymaliśmy się przed dużymi drzwiami. Miały one złote obramówki i czerwone obicie. Alex otworzył drzwi. Ku moim oczom ukazał się ogromny pokój, a w nim wiele drogich mebli i rzeczy.
-         Oto moja kabina. Wejdź. – powiedział i wskazał mi dużą, grafitową sofę stojącą na środku salonu.
-         Dziękuję. – powiedziałam i udałam się w jej stronę. Koło mnie usiadł również Alex.
-         Paolu... – zaczął.
-         Tak? – zapytałam zaciekawiona.
-         Nie chcę owijać w bawełnę, że tak się wyrażę. Wiem, ze znamy się nie całe dziesięć minut, ale odkąd Cię ujrzałem moje serce szybciej bije. Chyba się zakochałem. – powiedział.
-         Nie, tylko nie to. – pomyślałam.
-         Halo, Paola. Powiedz coś. – powiedział, a w jego oczach pojawił się strach.
-         Alex zaskoczyłeś mnie. Co ja mam Ci więcej powiedzieć? – rzekłam
-         Tak, wiem. Ale powiedz mi, czy pozwolisz na to, abym starał się o Twe uczucia? – zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-         Nie mam prawa Ci niczego zabraniać. Każdy musi mieć w życiu szansę. Ale nie wiem, czy warto żebyś marnował swój czas. – rzekłam i zrobiłam sztuczny uśmiech.
-         Dziękuję Paolu. Jesteś kochana. – powiedział i chciał mnie pocałować. Ja niestety tego nie chciałam i się odsunęłam.
-         Przepraszam. Trochę się pospieszyłem. – rzekł.
-         Nic się nie stało. Każdemu mogło się zdarzyć. – powiedziałam.
Siedzieliśmy dłuższą chwilę w ciszy. Nikt z nas nie wiedział, co powiedzieć.
W końcu zebrałam się na odwagę i rzekłam:
-         Słuchaj...ja musze już iść. Spotkamy się później.
-         Już? Zostań jeszcze. – rzekł.
-         Naprawdę muszę iść. Chcę jeszcze trochę pospać. – powiedziałam.
-         Jeśli chcesz to pościele Ci sofę i możesz się na niej zdrzemnąć. – oznajmił.
-         Nie trzeba. Dziękuję. – rzekłam.
-         Ależ trzeba. Dla tak pięknej dziewczyny, jak Ty - wszystko. – powiedział i uśmiechnął się.
-         No dobrze. – powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
Alex przyniósł ze swojej sypialni wiele poduszek i koców, którymi pościelił łóżko. Położyłam się na nim i próbowałam zasnąć. Nowopoznany chłopak siedział tuż przy sofie.
-         A Ty nie idziesz spać? – zapytałam.
-         Czekam, aż zaśniesz. – oznajmił.
-         Naprawdę nie musisz. Dam radę. Lepiej idź już spać, bo przeze mnie się nie wyśpisz. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-         Dla Ciebie się poświęcę. – rzekł.
-         Dobranoc. – powiedziałam.
- No dobrze. Dobranoc. Słodkich snów...o mnie. – powiedział, pocałował mnie w czoło i poszedł do swej sypialni. Nie chciałam żeby mnie całował, ale jest nachalny. Nie rozumie tego, że nie chcę. Przez niego mam całkowity zamęt w głowie. Myślę ciepło o Olivierze, a teraz jeszcze on. Zakochany od pierwszego wejrzenia. Co ja zrobię?! Muszę go, jak najszybciej wystraszyć swoją osobą. To będzie najlepszy pomysł. 
------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem...znów poszła spać XD 
Przepraszam, ale nie miałam innych pomysłów na plan wydarzeń :) 
+ rozdział ten dedykuję Yaśminie De - jednej z moich ulubionych blogerek :* :) 
Do następnego ;*

* ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI 
Petty P.