25 lis 2015

ROZDZIAŁ 31

~~ Oczami napastnika~~

                  Wiozłem tą biedną dziewczynę samochodem do kolejnej kryjówki Octavia. To był już drugi raz kiedy pomagałem mu ją porwać. Tylko, że tym razem to ja musiałem odwalić całą robotę za niego. On tylko czekał na miejscu, aż ją przywiozę. Poszło mi wyjątkowo łatwo. Początkowo plan był taki, by uśpić jej ukochanego - policjanta Alex’a, by wtedy móc ją zabrać, ale sprawy nabrały innego biegu i udało mi się ją porwać bez obezwładniania tego typka. Liczę na wysoką pensję za wykonanie tego zadania. A miło nie było, gdy dostałem od niej z łokcia w brzuch, podczas gdy próbowała wyrwać mi się z rąk. Ten ból czułem dłuższy czas.
Gdy tak patrzałem na tę dziewczynę zrobiło mi się jej szkoda. Nie wiedziałem jakie zamiary wobec niej ma mój zleceniodawca, ale podejrzewałem, że nie są dobre. Przez chwilę nawet na myśl przyszło mi to, aby odwieźć ją z powrotem do domku w lesie, gdzie od zmysłów już zapewne odchodził jej przyjaciel. Ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem ją dowieźć do miejsca, w którym czekał już Octavio. Gdybym tego nie zrobił pewnie bym już nie żył.
                  Gdy byliśmy na miejscu, pierwsze co zrobiłem to udałem się do Octavia powiadomić go o wykonanej misji.
-         Siema stary. Mam tą laskę dla Ciebie.
-         Laską to ona dla Ciebie nie jest i zapamiętaj to sobie. – powiedział wstając z krzesła.
-         Dobra, luz zioms. Powiedz mi co mam teraz z nią zrobić.
-         A , więc słuchaj. Tu masz kartkę, na niej zapisany jest adres mojego nowego mieszkania za granicą. Pojedziesz tam razem z Krzyśkiem i oczywiście moją ukochaną. Gdyby po drodze się przebudziła to wiecie co macie robić. Więcej chloroformu. Na miejscu ulokujecie ją. I pamiętajcie, że ma być nieprzytomna do czasu, aż mi nie uda się tam dotrzeć.
-         Co jeśli to potrwa z kilka dni? Przecież ona nie przeżyje z głodu i pragnienia.
-         Nasączajcie waciki i przykładajcie jej do ust. Co do jedzenia to załatwiłem kroplówki ze szpitala.
-         Dobra. Niech będzie.
-         Cieszę się, że się zgadzamy. Tu masz kluczyki do mojej chaty. I pamiętaj...trzymaj łapska od niej z daleka!!!
-         Luz.
Po wzięciu kluczyków od Octavia ruszyłem do garażu, gdzie czekał już na mnie Krzysiek z tą małą w aucie. Wsiadłem szybko i odpaliłem samochód, a następnie wyjechałem z garażu. Długą chwilę jechaliśmy w ciszy.
-         Co tam powiesz stary? – zacząłem rozmowę.
-         Co tu gadać. Jak Paola się przebudzi to mnie zachlasta. Uczę jej matematyki w szkole. Jeśli ona zobaczy mnie to dowie się, że cały czas obserwowałem ją w szkole, że jestem wspólnikiem Octavia. Nie tylko wywalą mnie z roboty, ale będę miał ją i tego policjanta na głowie.
-         Nie przejmuj się coś wymyślimy. Z resztą musimy zadbać o to by była nieprzytomna do czasu, aż Octavio nie dotrze do Paryża.
-         Ciekawe dlaczego akurat wybrał Paryż...
-         Bo to miasto zakochanych. To Ty nie wiesz, że z niego jest jeden, wielki romantyk?!
-         Teraz już wiem.
-         Wiesz co? Zastanawiam się jakie ma wobec niej plany...
-         Myślę, że jego dzisiejsza mina, gdy mówił, że spędzą  razem cały miesiąc w Paryżu w ich nowym domu nie wróżyła niczego dobrego.
-         Kiedy on to powiedział?
-         Jak po nią pojechałeś.
-         Co jeszcze mnie ominęło?
-         Mówił, że jak jej ukochany policjant zjawi się, by ją ratować, a zjawi się na pewno...to wyzwie go na pojedynek na śmierć i życie. I ten, który wygra będzie mógł się z nią ożenić.
-         Palant.
Teraz to już przesadził. Pojedynek? Na śmierć i życie? Czy ten gość naprawdę ma, aż tak zrytą banię? Żałuję, że zgodziłem się pomóc mu w jej porwaniu. Współczuję tej biednej dziewczynie, gdy się obudzi i zorientuje, że znów została porwana. Tak bardzo chciałbym jej pomóc. Tylko jak? Nie chcę ucierpieć na tym, ale nie chcę by ona też cierpiała. Nie zasługuje na to.


~~ Oczami Alex’a~~

Szukałem Paoli po całym lesie. Aż nagle zobaczyłem ją nieprzytomną na rękach jakiegoś mężczyzny. Już chciałem podbiec, kiedy on włożył ją do samochodu, wsiadł i odjechał. Ona została porwana. PORWANA. Co ja teraz zrobię? Przecież miałem jej pilnować. To wszystko moja wina. Gdybym nie powiedział jej wtedy tego, co powiedziałem nie wyszła by z domu i nie stałoby się to co się stało. Ale jednak... . Jak zwykle musiałem wszystko spartaczyć. Co jeśli jej się coś stanie? Nie wybaczę sobie tego do końca życia. Musiałem, jak najszybciej zawiadomić odpowiednie osoby. Tak, jak się spodziewałem, mój przełożony nie był zadowolony moją wiadomością. Gdy z nim rozmawiałem o mały włos, a straciłbym słuch. Pierwszy raz w życiu słyszałem, jak głośno krzyczy. Ale nie dziwie się gościowi. Ma powód.

Po rozmowie z moim przełożonym musiałem, jak najszybciej udać się sprawdzić każde możliwe miejsca, w których mogliby być. Niestety w żadnym jej nie znalazłem. Cała jednostka z naszego miasta szukała jej na lotniskach, portach, stacjach benzynowych, szpitalach. Po prostu wszędzie. Poszukiwania zakończyliśmy o drugiej nad ranem. Ale to nie był koniec. Musieliśmy ją znaleźć, ale potrzebowaliśmy jakichś wskazówek i ludzi do pomocy. 
-----------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział wszystkim osobom z mojej klasy, które tak bardzo na niego czekały :D
Do następnego ;*


*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

17 lis 2015

ROZDZIAŁ 30

Pół godziny później znaleźliśmy się u Alex’a w samochodzie. Nim pojechaliśmy na komendę po klucze do domku w lesie oddalonego o kilkanaście kilometrów od Gdańska.
                  Gdy dojechaliśmy już na miejsce był wieczór. Alex zaniósł moje bagaże do pokoju na górze, natomiast ja wyszłam na balkon, by nabrać powietrza.
Na dworze panowała cisza, którą nagle zakłóciło uderzenie pioruna. Przestraszona wbiegłam do środka. Burza, to najgorsze co mogło mnie teraz spotkać. Bałam się jej panicznie.
Spojrzałam ze strachem w oczach na Alexa, który właśnie zawzięcie rozmawiał z kimś przez telefon. Już chciałam udać się do swojego pokoju, kiedy rozległ się kolejny huk błyskawicy, a ja...chyba zemdlałam. Nie jestem pewna dokładnie co się stało, ale gdy się ocknęłam leżałam na łóżku. Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam Alexa, który siedział na łóżku obok mnie, a tak dokładnie to spał w pozycji siedzącej. Szybko podniosłam się i poszłam przykryć go kocem.
Gdy chciałam wrócić do własnego łóżka poczułam ucisk na nadgarstku, odwróciłam się i zobaczyłam, że Alex już nie śpi. Uśmiechnął się do mnie, po czym zaczął mówić:
-         Zemdlałaś...
-         Przepraszam. – rzekłam ze spuszczona głową.
-         Za co Ty mnie przepraszasz? Lepiej powiedz mi co się stało...źle się poczułaś, czy jak?
-         Przestraszyłam się.
-         Czego?
-         Burzy.
-         Boisz się burzy? Nie wiedziałem. Gdybyś mi powiedziała, to... – zaczął, a ja nie dałam mu dokończyć.
-         To co?
-         Coś bym zaradził.
-         Nic byś nie zaradził! To jest lęk, który towarzyszy mi od dziecka. Z tym się nie da nic zrobić.
-         Nawet to, by nie pomogło? – zapytał po czym przysunął się do mnie i pocałował.
Odsunęłam się od niego, jak poparzona. Nie chciałam, by mnie całował. Wiem, że nie był to już pierwszy raz, kiedy to zrobił i że byłam w nim zakochana lub bynajmniej mi się tak wydawało, ale nie chciałam by robił to po raz kolejny.
Odwróciłam od niego wzrok i szybko uciekłam do innego pokoju. Tam usiadłam w kącie i zaczęłam płakać. W sumie to nawet sama nie wiem czemu. To chyba jakieś wahania nastrojów. Już po chwili przy mnie pojawił się… Alex z kocem w ręce.
-         Mogę się dosiąść? – zapytał.
-         Jasne.
-         Przepraszam za to, że Cię pocałowałem. Myślałem, że nie masz nic przeciwko.
-         To nie myśl, bo Ci to nie wychodzi.
Już chciałam wstać i ponownie od niego uciec, kiedy on złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:
-         Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać?!
-         Wydaje mi się, że nie mamy o czym.
-         Wręcz przeciwnie. Jest o czym. I Ty to dobrze wiesz. Tylko nie wiem czemu udajesz głupią.
-         Może po prostu nie mam ochoty by z Tobą rozmawiać?
-         W takim razie po co pocałowałaś mnie, gdy odwiozłem Cię po imprezie u mojej mamy?
-         Bo tego chciałeś.
-         Jakbym chciał żebyś się ze mną przespała to też byś to zrobiła?
-         Oczywiście, że nie! Za kogo Ty mnie uważasz?!
-         Za dziewczynę, która przyciąga do siebie chłopaków, a później ich ingnoruje. Gdybyś nie poszła wtedy do Octavia on nie uciekłby z tego więzienia. Dobrze wiesz, że to wariat, który się zakochał i nie potrafi odpuścić. Ale Ty poszłaś, posłałaś uśmieszki i jeszcze bardziej go sobą oczarowałaś. Tak samo było z Olivierem. Biedna, niewinna dziewczyna, ktoś ją porwał, nie wie co z sobą zrobić. Popłakałaś, wyżaliłaś się, poprzytulałaś, pouśmiechałaś i gość się ugiął, zauroczył. A Ty później zamknęłaś się przed nim w kajucie. Powiem Ci tylko tyle...zwodzisz sobą facetów, a gdy już jakiegoś owiniesz sobie wokół palca to zaczynasz zgrywać niedostępną, uciekasz przed nimi. Ty nie potrafisz pokochać żadnego mężczyzny. Traktujesz ich jak jakieś koleżanki. Cześć podobasz mi się jesteś mój. Już mi się nie podobasz, spadaj. Ogarnij się dziewczyno. Ze mną też tak chciałaś zrobić? Zgrywałaś cały czas niedostępną, później pozwalałaś się całować, dotykać, a teraz udajesz wielką cnotkę. Nie myśl sobie, że dam owinąć się wokół palca. Nie jestem taki, jak inni. Teraz to ja będę taki jak Ty. Poczuj chociaż raz to co poczuł facet, którego uwiodłaś, a później go olałaś.– powiedział.
-         Nic o mnie nie wiesz! Nie uwodzę facetów. Nawet nie próbuję. A z pewnością nie próbowałam uwieść, ani nie próbuję uwieść Ciebie, bo ja Cię kocham...chyba. Sama już nie wiem. Ale nawet jeśli Cię kochałam, to po tym co powiedziałeś nie zasługujesz na moje uczucie! – powiedziałam, po czym wybiegłam z pokoju zatrzaskując drzwi.
Założyłam szybko buty oraz kurtkę i wybiegłam z domu. Na dworze panowała ciemność, wszędzie było mokro po burzy. Szłam szybkim krokiem przez las, szukając jakiegoś miejsca, w którym mogłabym ochłonąć.
Nagle oślepił mnie blask lamp jakiegoś samochodu. Zeszłam na pobocze, by nie zostać rozjechana.
Gdy przejeżdżał tuż koło mnie, spojrzałam w szybę, by móc zobaczyć kierowcę, niestety nic nie dojrzałam.
Po chwili auto zatrzymało się. Wysiadł z niego jakiś mężczyzna. Zaczął podążać w moją stronę, więc przyspieszyłam. Niestety on zrobił to samo. W końcu nie zostało mi nic innego, jak biec. Facet chyba domyślił się, że uciekam przed nim, więc zaczął mnie gonić. Próbowałam biec, jak najszybciej mogłam. Niestety on był lepszy ode mnie. Złapał mnie za ręce i mocno pociągnął w swoją stronę. Zaczęłam się wyrywać, ale nie potrafiłam. Niespodziewanie mężczyzna przyłożył mi do twarzy chusteczkę nasączoną...chloroformem. Tak to na pewno było to. Poczułam senność i zmęczenie. Zrobiło mi się czarno przed oczami, a nogi zaczęły uginać się pode mną. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam tylko, że napastnik mnie niesie, a gdzieś z oddali usłyszałam głos Alexa:
-         Paola! Gdzie jesteś? Paola!
I wtedy przestałam cokolwiek słyszeć i czuć. Nie wiem co w tamtym momencie się ze mną działo. 
----------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba :D 
Miał być o czymś całkowicie innym, ale zachciało mi się trochę pokombinować :) 
A tak wgl, jakie macie odczucia po tym rozdziale? 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.

12 lis 2015

ROZDZIAŁ 29

Z samego rana obudziłam się w łóżku obok Alex’a. Nie była to zbyt komfortowa sytuacja.
Po śniadaniu chłopak pojechał do domu.
                  Gdy wróciłam z Kościoła zawitała u mnie moja przyjaciółka Kasia. Cały dzień spędziłyśmy u mnie na podwórku rozkoszując się słoneczkiem.
                  Następnego dnia wspólnie poszłyśmy na uczelnię.
                  Po skończonych, całodniowych wykładach wraz z kolegami Grześkiem i Krystianem wybrałyśmy się do pubu. Całą noc przetańczyłyśmy w najlepsze.
                  Kilka kolejnych dni spędziłam w domu z powodu przeziębienia. Przez ten czas zastanawiałam się, dlaczego nie mam żadnej wiadomości od Alex’a. Pomyślałam wtedy, że może jest zajęty lub dostał jakiegoś szoku po tym, jak spędził u mnie w domu noc i to w jednym łóżku ze mną. W każdej sekundzie myślałam o nim.  W końcu doszłam do wniosku, że zaczyna mi się podobać. Przepłakałam ze dwie noce z powodu braku kontaktu z nim. W końcu postanowiłam się ogarnąć.
Z racji tego, iż minął już miesiąc, a on wciąż nie dawał znaku życia postanowiłam zapomnieć o nim.
Gdy już wymazałam go z pamięci tak, jak Oliviera i Octavia myślałam, że moje życie w końcu będzie przebiegało pomyślnie.
                  Wszystko zapowiadało się dobrze, aż tu pewnego dnia w szkole pojawił się Alex. Jego mina mówiła sama za siebie: był wściekły i przerażony. Przeciskał się pomiędzy uczniami z takim pośpiechem, że jednej dziewczynie wywalił książki z rąk. Rozglądał się wokół szukając czegoś lub kogoś. 
Gdy zobaczył mnie, podbiegł szybko i pociągnął za sobą. Nie wiedziałam o co chodzi, zaczęłam wyrywać swoją rękę z jego. Gdy w końcu mi się to udało, zapytałam:
-         Co robisz?
-         Muszę Cię stąd zabrać. Octavio jest na wolności. Grozi Ci niebezpieczeństwo. – krzyczał.
-         Nigdzie z Tobą nie idę. – powiedziałam i odwróciwszy się na pięcie do tyłu, zaczęłam iść w stronę klasy.
-         Stój Paola! – krzyknął Alex. Myślał, że uda mu się mnie zatrzymać. Niestety albo i stety, zależy co dla kogo, nie zwróciłam uwagi na jego słowa.
Gdy zauważył, że lekceważę jego rozkazy, zaczął mnie gonić. Natomiast ja poczęłam przed nim uciekać. Biegał za mną po całej szkole. Wiedziałam, że prędzej, czy później uda mu się mnie złapać, ale postanowiłam wybiec ze szkoły i uciekać dalej. Biegłam teraz po trawniku...gdyby to widział dyrektor dawno byłoby już po mnie. Nagle potchnęłam się o jakiś kamień. Spadałam już na ziemię, gdy nagle poczułam, jak ktoś mnie łapie i podnosi.
-         W końcu Cię mam. – powiedział Alex. Mogłam się domyślić, że to on. Ale w głębi serca miałam nadzieję, że uratuje mnie ktoś inny, abym mogła dalej uciekać. Nie chciałam nigdzie jechać z Alex’em. Nie po tym, jak nie odezwał się do mnie przez dwa miesiące.
-         Puszczaj mnie draniu! Słyszysz? Masz mnie puścić! Nigdzie z Tobą nie pojadę! – krzyczałam wyrywając się z jego objęć. Ale on był silniejszy. Ścisnął mnie jeszcze mocniej, wziął na ręce i zaniósł do swojego samochodu. Następnie zapiął pasy i dodatkowo obwiązał mnie sznurkiem, aby nie udało mi się uciec. 
-         Jesteś nienormalny. Masz mnie natychmiast uwolnić. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-         Nigdy w życiu. Możesz tylko pomarzyć. Teraz pojedziemy po Twoje rzeczy. Następnie zajrzymy na komendę, aby zmienić samochód i uzyskać potrzebne informacje w sprawie wyjazdu. – powiedział spokojnie.
-         Jakiego wyjazdu? – zapytałam ze złością.
-         Wyjeżdżamy. – rzekł.
-         Wyjeżdżamy? Że my? – zapytałam kpiąco i zaczęłam się śmiać.
-         Tak my. Tylko mi nie mów, że się nie cieszysz. – powiedział uśmiechając się łobuzersko.
-         Oczywiście, że się nie cieszę. Wolałabym być już porwana przez Octavia, niż gdziekolwiek z Tobą jechać. – mówiłam ze wściekłością w głosie.
-         Dlaczego? Nie lubisz mnie? – zapytał smutnym głosem.
-         Nienawidzę z całego serca. – rzekłam i odwróciłam głowę, tak, by nie móc na niego patrzeć.
-         Co ja Ci takiego zrobiłem? – zapytał z drżeniem w głosie.
-         Zapraszasz mnie na kolację, później udajesz przed swoją mamą, ze jesteśmy parą, całujesz mnie, przytulasz, tańczysz ze mną, następnie znowu całujesz i to namiętnie, śpisz u mnie w domu. I nagle kontakt się urywa. Wiesz na ile? Na dwa miesiące. Wiesz, jak ja się czułam? Jakbym była Twoją zabawką, którą pobawiłeś się, a później wyrzuciłeś. – powiedziałam niemalże krzycząc. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Alex nic nie mówił.
W końcu wjechaliśmy na podjazd mojego domu. Alex wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi i rozwiązał mnie. Gdy wyszłam z samochodu ustałam naprzeciwko niego, tarasując mu przejście. Stałam tak chwilę i patrzałam mu prosto w oczy. Było widać w nim skrępowanie.
-         Co nic mi nie powiesz? – wydusiłam wreszcie z siebie.
-         Byłem na szkoleniu. – rzekł. – Wystarczy Ci? – dodał po chwili i skierował się w stronę drzwi do mojego domu.
-         Nie wystarczy. – powiedziałam i udałam się otworzyć drzwi. 
Gdy weszłam do środka udałam się na górę do łazienki. Zamknęłam się od wewnątrz, nalałam wody do wanny, rozebrałam się i zanurzyłam się w gorącej kąpieli. Leżałam dłuższą chwilę, rozkoszując się ciepłą wodą. Całkowicie zapomniałam o tym, że muszę spakować się i jechać z Alex’em. W sumie nawet nie marzyło mi się, by akurat to z nim jechać.
                  Gdy tak leżałam dłuższą chwilę, usłyszałam głos Alex’a:
-         Jesteś już gotowa?
Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać.
 Wołał mnie jeszcze z kilka razy, aż przyszedł na górę. Zapewne był już w sypialni i zauważył, że mnie tam nie ma i że nie spakowałam się, gdyż zaczął biegać jak oszalały po całym domu.
Nagle podszedł do drzwi od łazienki. Złapał za klamkę, ale nie mógł wejść. Zaczął walić w drzwi.
-         Paola! Wiem, że tam jesteś. Otwieraj! – krzyczał.
Ja jednak nie miałam zamiaru stamtąd wychodzić. Wyszłam z wanny, spuściłam wodę, wytarłam swoje nagie ciało i założyłam szlafrok.
Stałam teraz przy lustrze, kiedy Alex wywarzył drzwi od mojej łazienki.
-         Dziewczyno, czyś Ty do końca oszalała?! – krzyknął z przerażeniem i złością.
Przestraszona szybko zawiązałam szlafrok, który nie zawiązany odkrywał całe moje ciało. Alex stał dłuższą chwilę i patrzał na mnie. Wreszcie podszedł, objął mnie w pasie i zaczął patrzeć na nasze odbicie w lustrze. W końcu ze spokojem w głosie rzekł:
-         Przepraszam za to, że nie zadzwoniłem, ale miałem szkolenie.
Mocno wtuliłam się w jego ciało. Głowę oparłam na ramieniu i patrząc w lustro powiedziałam:
-         Nic się nie stało. – rzekłam. -  Twoja mama pewnie tęskniła za swoją przyszłą synową. Nie widziała jej wraz ze swoim synem, aż dwa miesiące. – po tych słowach Alex zaczął się śmiać. Objął mnie jeszcze mocniej i zapytał:
-         A nie chciałabyś być synową, tak wspaniałej kobiety, jak moja mama?
-         Co chcesz mi przez to powiedzieć? – zapytałam.
-         Że się w Tobie zakochałem. – powiedział i pocałował mnie w policzek, tuż pod uchem. Momentalnie odwróciłam się twarzą do niego. Byłam szczęśliwa po tym co usłyszałam.
-         Och Alex... – zaczęłam.
-         Nic nie mów. – rzekł i przywarł swoje usta do moich. To nie był zwykły pocałunek, to było coś co przeszło przez całe moje ciało.
-------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) 
Oczywiście liczę, że po przeczytaniu każdy zostawi po sobie komentarz :D
+ Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga ? ^^ 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI 
Petty P. 

10 lis 2015

ROZDZIAŁ 28


-         Halo? Alex? Nie uwierzysz co się stało! – powiedziałam na jednym wdechu.
-         Jeśli nie powiesz, to nie uwierzę. – zaśmiał się.
-         Dostałam list od Octavia z więzienia. Piszę o tym, że chce mnie zobaczyć. – powiedziałam biorąc głęboki wdech.
-         Co?! Pod żadnym pozorem nie próbuj do niego iść! – krzyknął Alex i rozłączył się.
Nie wiedziałam, dlaczego Alex tak nerwowo zareagował Ale wiedziałam, że miał ku temu jakieś powody. Może wie o czymś, czego ja nie wiem. Może Octavio coś planuje, coś o czym wie Alex.
Postanowiłam posłuchać się Alex’a i nie iść do Octavia. Ale coś bardzo mnie kusiło. W końcu zdecydowałam się nie słuchać zakazu Alex’a.
            Następnego dnia z samego rana udałam się do więzienia, by tak jak napisał Octavio – ukoić jego pragnienie.
            W czasie odwiedzin Octavio był taki czuły. Obsypywał mnie wieloma miłymi słowami. Na pożegnanie przytulił mnie i pocałował w policzek.
            Gdy wracałam do domu przed bramą zauważyłam Alex’a. Podeszłam do niego, aby się przywitać, ale on miał inny temat do rozmowy.
-         Byłaś tam? – powiedział rozzłoszczony podchodząc do mnie.
-         O co Ci chodzi? – zapytałam udając, że nie wiem co ma na myśli.
-         Po co do niego poszłaś? – zapytał łapiąc mnie mocno za ramiona.
-         Chciałam z nim szczerze porozmawiać. Dowiedzieć się po co chciał mnie zobaczyć. – powiedziałam.
-         Nigdy więcej tego nie rób! – krzyknął mi prosto w twarz.
-         Dlaczego? – zapytałam podchodząc do niego i patrząc mu prosto w oczy.
-         Gdybyś była mądra, to byś zrozumiała. – powiedział.
-         Załóżmy, że nie jestem. Więc mi wytłumacz. – rzekłam.
-         Przykro mi, ale Cię rozczaruję. – rzekł i odszedł w stronę samochodu.
Przestraszona wbiegłam do swojego domu, do sypialni i rzuciłam się na łóżko, płacząc.
Po chwili do pokoju wszedł Alex. Zdziwiłam się jego obecnością. Myślałam, że był zły i pojechał. Mimo wszystko nie wracałam na niego uwagi. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz. On natomiast podszedł do mnie, usiadł obok i zaczął gładzić mnie po głowie. Wreszcie spojrzałam mu prosto w oczy, a on przytulił mnie i powiedział:
-         Nigdy więcej do niego nie idź.
Po jego słowach zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Tym razem ze szczęścia, że mam kogoś takiego, jak Alex. Cieszyłam się, że jest taka osoba, która się o mnie martwi i mnie wspiera.
Zmęczona zasnęłam w ramionach Alex’a. 
----------------------------------------------------------------------------------------
Miłego tygodnia kochani :) 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI 
Petty P. 

6 lis 2015

ROZDZIAŁ 27

Następnego dnia obudziłam się, jak zawsze. Niestety tego dnia postanowiłam zostać w domu i nie iść na uczelnię z powodu złego samopoczucia.
Cały dzień spędziłam przed telewizorem opatuszona kocem, trzymając kubek z herbatą.
            Gdy nadszedł już wieczór w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Zdziwiona wstałam z sofy i ruszyłam w stronę drzwi. Nikogo nie spodziewałam się dziś.
-         Cześć Paola! Mogę wejść? – powiedziała uradowana Kasia, gdy otworzyłam drzwi.
-         Hej. Tak jasne. Wchodź. – powiedziałam.
-         Nie uwierzysz, co się dziś stało w szkole. – zaczęła.
-         Nie uwierzę. – rzekłam.
-         Grzesiek wraz z Krystianem podmienili naszej wykładowczyni płytę z prezentacją, którą miała na naszym wykładzie oglądać dyrektorka. – dodała.
-         I co w związku z tym? – zapytałam.
-         Miała rozmowę sam na sam z dyrektorką zamiast wykładu z nami. No i za nią przyszedł pan Krzysiu. Posmutniał, gdy czytał obecność, a Ciebie nie było. Oczywiście pytał co z Tobą, ale nikt nie wiedział. Nawet mnie zapytał. Czy Ty to rozumiesz? Odezwał się do mnie. Aaaaa!!!! Co za szczęście. – mówiła podekscytowana Kasia.
-         Tak, to naprawdę interesujące. – powiedziałam znudzona.
-         Słuchaj może chcesz iść jutro ze mną na zakupy? Będzie fajnie. – powiedziała.
-         Sama nie wiem... – zaczęła.
-         Cieszę się, że się zgodziłaś. – powiedziała z jeszcze większym uśmiechem na twarzy. – W takim razie do jutra. Ja już lecę, bo późno. Rodzice będą się niepokoić. – dodała idąc w stronę drzwi.
-         Okej. Pa. – rzekłam, zamykając za nią drzwi.
Nazajutrz z samego rana „wpadła” po mnie Kasia. Wraz z nią spędziłam cały dzień na zakupach w Galerii Bałtyckiej. Nasz wypad podsumowałyśmy kupnem lodów i spacerem po plaży.
Gdy wchodziłam na podwórko moją uwagę przykuł list znajdujący się w skrzynce. Szybko podeszłam i wyjęłam go. Czytając kopertę nogi ugięły się pode mną. Nadawcą był Octavio. Pospiesznie weszłam do domu i otworzyłam list, aby go przeczytać.

Droga Paolu!
Nie czuję już do Ciebie żalu, za to,
 że pomimo mej miłości do Ciebie, 
o której doskonale wiesz wsadziłaś mnie do kicia.
 Ale za to czuję dużą potrzebę zobaczenia Cię. 
Zrób to dla mnie i przyjdź ukoić me pragnienie.

            Kochający Cię Octavio.

 Po przeczytaniu listu ekspresowo zadzwoniłam do Alex’a. Bałam się, że Octavio znów coś planuje. 
-----------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za to, ze rozdział taki krótki i nieciekawy ;/
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta :) 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.     

4 lis 2015

ROZDZIAŁ 26

Następnego dnia, gdy wychodziłam ze szkoły na parkingu zauważyłam Alex’a. Podeszłam do niego i zapytałam co tu robi. On oznajmił mi, że chce ze mną pojechać w pewne miejsce przed czterdziestymi piątymi urodzinami jego mamy. Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i wsiadłam do jego samochodu.
                  Gdy dojechaliśmy do celu, okazało się, że przyjechaliśmy do galerii handlowej.
-         Po co mnie tu przywiozłeś? – zapytałam zdziwiona.
-         Chcę Ci kupić ładny strój na przyjęcie. Musisz dobrze się przy mnie prezentować. – powiedział Alex, uśmiechając się.
-         Chcesz mi powiedzieć, że nie mam ładnych ubrań i na dodatek nie umiem się ubrać?! – powiedziałam rozzłoszczona. Natomiast Alex’a bardzo to bawiło.
-         Nie denerwuj się. Szybko wysiadaj, bo nie mamy dużo czasu. – powiedział zatrzaskując drzwi od strony kierowcy.
-         Nigdzie nie idę. – powiedziałam z założonymi rękoma.
-         Nie chcesz iść dobrowolnie, to wezmę Cię siłą. – powiedział z powagą.
-         Myślisz, że się Ciebie boję. – parsknęłam.
Niestety powinnam się bać. Alex natychmiast otworzył samochód, wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę wejścia do galerii.
-         Puszczaj mnie! – krzyczałam.
-         Nie, przykro mi. – mówił Alex uśmiechając się.
                  Podczas, gdy wchodziliśmy do sklepu  wszyscy klienci skierowali oczy na nas i zaczęli głośno gwizdać. Wyrywałam się z rąk Alex’a najmocniej, jak tylko potrafiłam, ale on był silniejszy. Postawił mnie dopiero wtedy, kiedy byliśmy przy wieszaku z sukienkami.
-         A teraz przymierz te sukienki. – powiedział, podając mi ich stertę. 
-         Żartujesz? – powiedziałam wściekła.
-         Nie. Szybko, szybko. – mówił wpychając mnie do przymierzalni.
Po założeniu pierwszej sukienki pokazałam się Alex’owi. Niestety sukienka nie spodobała mu się, tak jak ze dwadzieścia następnych.
Dopiero po trzech godzinach mierzenia znalazła się ta jedyna. Była to delikatna, brzoskwiniowa, rozkloszowana sukienka z cekinami na biuście.
-         I jak? – zapytałam wychodząc z przymierzalni.
-         WOW! – powiedział otwierając szeroko buzię. – Jest idealna. Bierzemy. – dodał, gdy ocknął się.
                  Po zakupieniu sukienki zajechaliśmy do fryzjera i kosmetyczki, a następnie udaliśmy się prosto na imprezę.
-         Witajcie kochani! – powiedziała mama Alex’a przytulając nas. – No, no Alex jeśli to moja przyszła synowa, to nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa. – dodała.
-         My nie... – chciałam już powiedzieć, ale Alex mi przerwał.
-         Tak mamo, to ona. Nazywa się Paola. Czyż nie prawda, że jest cudowna? – powiedział uśmiechając się do mnie szyderczo.
-         Oczywiście. – powiedziała. - No nic kochani wchodźcie do salonu i siadajcie przy stole. – dodała.
Salon był bardzo ogromny. Na środku stał duży stół, a przy nim siedziało sporo gości. Wszyscy uśmiechali się do nas i oczywiście serdecznie nas witali.
Zajęliśmy miejsca obok dziadków Alex’a.
-         Poznajcie moją przyszłą synową – Paolę. – powiedziała nagle mama Alex’a, wstając od stołu. – chciałabym wznieść toast za nią i mojego syna. – dodała po chwili.
-         Alex, czy możesz wyjaśnić swojej mamie, że nie jesteśmy razem? – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-         Wybacz. – powiedział wstając i podnosząc kieliszek z szampanem. Nie chciałam robić awantury, więc również wstałam.
-         No to teraz synku zaproś swoją narzeczoną do tańca. – powiedziała pani Klementyna podchodząc do syna.
Alex złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Staliśmy na środku salonu. Wokół nas zgromadzili się wszyscy goście. Alex objął mnie w talii i przysunął do siebie. Natomiast ja położyłam swoje ręce na jego ramionach. Tańczyliśmy w tej pozie do piosenki: Valentine’s Dance Tango: The Twins.
-         Nienawidzę Cię. – powiedziałam Alex’owi na ucho.
-         Też Cię kocham. – powiedział, obracając mnie.
Po skończonym tańcu, usiedliśmy z powrotem na swoje miejsca. Cały czas siedziałam zła. Nie chciałam, żeby wszyscy myśleli, że jestem narzeczoną Alex’a. Niestety ulubiona przeze mnie pani Klementyna szybko zauważyła, że nie jestem zadowolona.
-         Alex popatrz tylko... – zaczęła. – Twoja ukochana jest taka smutna. Pocieszyłbyś ją jakimś całusem. – dodała po chwili uśmiechając się i zerkając na mnie.
Alex popatrzał się na mnie chwilę. Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Z początku cofałam się do tyłu, ale on złapał mnie i przyciągnął mocno do siebie. Delikatnie musnął moje usta swoimi. Ten pocałunek był inny, niż te którymi kiedyś obsypywał mnie Olivier. Ten był taki czuły.
            Po imprezie Alex odwiózł mnie do domu.
Kiedy zmierzałam w kierunku swych drzwi on zatrzymał mnie.
-         Nie sądzisz, że skoro jesteśmy razem, to powinniśmy pocałować się na pożegnanie. – powiedział uśmiechając się łobuzersko.
-         Nie sądzę. – powiedziałam i zaczęłam uciekać.
Alex zaczął mnie gonić. Niestety nie miałam zbyt dużo siły, by uciec przed nim. Złapał mnie od tyłu i przytulił. Biło od niego gorąco. Odwróciłam się, wsunęłam palce w jego rozczochrane włosy i wtopiłam się w jego usta. Alex przejął prowadzenie. Zaczął jeździć rękoma po moich plecach.
-         Paola...jesteś cudowna. – powiedział odrywając się od moich ust.

-         Ty też jesteś cudowny. – powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział mojemu koledze Michałowi, który prosił mnie o niego od dłuższego czasu. NIE MA ZA CO MICHAŁ :D 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P. 

3 lis 2015

ROZDZIAŁ 25


-         Już jestem. Co się stało? – mówi zdyszany Alex, wbiegając do mojego domu.
-         Dziękuję, że tak szybko przyjechałeś. Usiądź w salonie na kanapie, a ja tylko przekluczę drzwi. – powiedziałam i wskazałam Alex’owi sofę.
-         A więc? – zapytał, gdy wchodziłam do salonu.
-         Moi rodzice zostawiają mnie. Właśnie byli u mnie pożegnać się ze mną. Wyjeżdżają na zawsze do Berlina. Nie wiem co mam teraz robić. Chciałam się komuś wyżalić, a Ty byłeś jedyną osobą, o której pomyślałam. I jeszcze na dodatek mam dziś tą rozprawę. Czy mógłbyś mnie na nią zawieść? – mówiłam płacząc i chodząc po pokoju.
-         No już nie płacz i się nie denerwuj. Wszystko będzie dobrze. Zaopiekuję się Tobą. – powiedział, podszedł do mnie i przytulił mocno. Czułam się taka bezpieczna. Biło od niego takie magiczne ciepło. Chyba zaczęłam się w nim zakochiwać. Ale nie Paola, co Ty robisz. Masz chłopaka.
-         Która jest godzina? – zapytałam wyrywając się z jego objęć.
-         Za dwadzieścia pierwsza. – rzekł, zerkając na zegarek na ręku.
-         O nie! Za dwadzieścia minut mam rozprawę. Czy możesz mnie szybko na nią zawieźć? – zapytałam.
-         Jasne. Chodź. – rzekł.
                  Gdy dojechaliśmy do sądu z wielkim trudem wysiadłam z samochodu, a jeszcze z większym weszłam na salę, w której odbywała się rozprawa.
W czasie moich zeznań zaniosłam się płaczem, przez co Alex musiał mnie wyprowadzić z sali i uspokajać. Octavia niezbyt cieszył widok mojego przyjaciela. Zaczął wykrzykiwać, że szybko znalazłam sobie kochasia. W czasie rozprawy w ogóle nie spuszczał mnie z oczu. Co chwila patrzał na to, czy Alex przypadkiem na mnie nie patrzy. Niestety patrzał, więc Octavio mierzył go pełnym zgrozy wzrokiem.
                  Po rozprawie wychodzę szczęśliwa z sali. Octavio dostał siedem lat i trzy w zawieszeniu. Nie ma również prawa zbliżać się do mnie w odległości mniejszej niż trzy metry oraz opuszczać kraj.
 Niestety uśmiech szybko znikł mi z twarzy, gdyż Octavio, którego wyprowadzali policjanci zaczął krzyczeć:
-         Zobaczysz kochana. Jeszcze będziesz moja. Tak szybko się ode mnie nie uwolnisz.
Alex widząc moją smutną minę łapie mnie pod ramię i zaczyna prowadzić do samochodu.
-         To była najdłuższa i najgorsza rozprawa na jakiejkolwiek w swoim życiu miałem okazję być. – wzdychał wsiadając do samochodu.
-         Tak. – przytaknęłam.
-         Widzę, że humor zbytnio Ci nie dopisuje. A uważam, że po wyroku sądu raczej powinien. Myślę, że długi spacer po plaży dobrze Ci zrobi. – powiedział, szeroko się uśmiechając.
-         Też tak sądzę. – rzekłam i wtuliłam się w siedzenie jego samochodu.
                  Gdy już byliśmy na plaży Alex chciał złapał mnie za rękę. Niestety ja ją automatycznie wyrwałam.
-         Przepraszam. Nie chciałem. – rzekł.
-         Nic się nie stało. – odpowiedziałam i usiadłam na piasku. Alex zajął miejsce tuż obok mnie.
-         Tak sobie myślę...- zaczął. – czy nie zechciałabyś pójść jutro ze mną na czterdzieste piąte urodziny mojej mamy? – zapytał po chwili namysłu.
-         Nie wiem czy to dobry pomysł. – powiedziałam, robiąc skwaszoną minę.
-         Oczywiście, że dobry. Poznasz moją mamę i całą resztę mojej rodziny. I przy okazji dotrzymasz mi towarzystwa. Wiesz taki młody chłopak, jak ja pośród tak dorosłych ludzi nie będzie czuł się zbyt dobrze sam. – powiedział i zaczął się śmiać. – to jak? Uczynisz mi ten zaszczyt panno Paolo i wybierzesz się ze mną na tą jakże ważną uroczystość? – dodał.
-         Oczywiście drogi Alex’ie. Uczynię Ci ten zaszczyt i będę Ci towarzyszyć w czasie urodzin Twojej mamy. – powiedział i zaczęłam się uśmiechać. Alex rzuciłam się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
-         To tak się teraz bawimy! – krzyknęłam.
Zaczęliśmy turlać się po piasku w celu łaskotanie siebie nawzajem. Niestety, oczywiście niestety dla mnie...Alex’owi wypadł telefon z kieszeni, akurat, gdy jego ciało leżało na moim. Nie lubiłam zbytniej bliskości z mężczyzną tym bardziej takim, z którym nic mnie nie łączyło. Alex’owi chyba jednak spodobało się i zaczął patrzeć mi się prosto w oczy, uśmiechając się przy tym tak słodko, że miałam ochotę go pocałować. Ale nie zrobiło tego, dlatego, że miałam chłopaka i honor. Natomiast Alex pragnął chyba tego bardzo. Zaczął przysuwać swoje usta do moich i gdy miał mnie już pocałować, powiedziałam:
-         Nie...Alex nie rób tego.
-         Dlaczego? – zapytał ze smutną miną.
-         Ja jestem z Olivierem. Nie pamiętasz?
-         No tak. Ale to wszystko i tak Twoja wina. – powiedział, zabójczo się uśmiechając.
-         Moja? Z jakiej okazji? – zapytałam uśmiechając się.
-         Twoje usta są tak soczyste, że nie można opanować się, by ich nie pocałować. – powiedział wstając ze mnie.
-         Tak mi przykro, że nie zaspokoiłam Twych pragnień. Musisz jeszcze poczekać. – powiedziałam, uśmiechając się i idąc w stronę parkingu, na którym stał zaparkowany samochód Alex’a.
-         A więc niedługo zaspokoisz moje pragnienie? – zapytał wścibsko.
-         Zastanowię się. – powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
                  Po kilku minutach drogi, Alex dowiózł mnie do mojego domu. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Wsiadając do samochodu powiedział:
-         Pamiętaj, że moje pragnienie z sekundy na sekundę rośnie. Lepiej się pospiesz i je zaspokój. Do jutra.
Wchodząc do domu pomyślałam sobie, że mój związek z Olivierem nie ma przyszłości, że powinnam spróbować z Alex’em. Postanowiłam, więc zadzwonić do mojego chłopaka i zakończyć to co dalej trwa.
                  Po kilku sygnałach telefon odebrała jakaś dziewczyna.
-         Halo? Kto mówi? – zapytała.
-         Cześć. Z tej strony Paola. Zastałam może Oliviera?
-         Tak. Już go daję. – rzekłam. – Misiu, jakaś dziewczyna do Ciebie dzwoni. – po tych słowach, które usłyszałam w słuchawce telefonu wiedziałam już, że to koniec.
-         Tak? Z kim rozmawiam? – zapytał ziewając.
-         Witaj Olivierze. Tu Paola. Nie wiesz, jak cieszę się, że Cię słyszę. – powiedziałam ze wściekłością.
-         O! A tak. Cześć. – rzekł zmieszany. – O co chodzi? – dodał.
-         Widzę, że skoro jesteś daleko ode mnie to już sobie kogoś znalazłeś. Tak, więc chciałam Ci powiedzieć, że nasz związek dobiegł końca. – oznajmiłam, a z moich oczy zaczęły płynąć pojedyncze łzy.
-         Paola, to nie tak jak myślisz. – zaczął się tłumaczyć.
-         Daruj sobie. To jest już koniec. Cześć. – powiedziałam i gdy już chciałam się rozłączyć on powiedział:
-         Paola kocham Cię. To był tylko jeden raz. Wybacz mi. Może uda nam się spróbować jeszcze raz.– zaczął mówić.
-         Skończ! Nie chcę słuchać tych bzdur. To ja Cię kochałam i nie dałam pocałować się Alex’owi, a Ty zdradzasz mnie z pierwszą lepszą? Daruj sobie. To jest koniec. Nie chcę Cię znać! – krzyknęłam i rozłączyłam się.
Od życia wiele chciałam. Chciałam żeby mnie ktoś pokochał, ale gdy to się już stało, to los nas rozdzielił. Brakująca Olivierowi bliskość skłoniła go do zdrady. Do rzeczy, która rani najmocniej w świecie. Łzy, które przez niego teraz wylewam utwierdzają mnie tylko w tym, że go kochałam. Ale od dziś moja miłość dla niego kończy się. Tak, jak zakończył się jeden z etapów mojego życia. Od teraz zaczynam ten nowy i mam nadzieję, że już lepszy. Pomimo tego, jak smutny był dla mnie dzisiejszy dzień na mojej twarzy zaczyna rysować się uśmiech. Uśmiech, który symbolizuje nadzieję na lepsze jutro.
--------------------------------------------------------------------------------------
Tak, więc w tym tyg. pojawią się jeszcze dwa rozdziały, a w następnym trzy. Prawdopodobnie tak, jak pisałam po 30 rozdziale przez jakiś czas nie będę dodawać rozdziałów w ogóle. Ale nie jest to jeszcze nic pewnego. ;) 
Do następnego ;*

*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.