~~ Oczami Alex’a~~
Będąc już w szpitalu szybko udałem się do recepcji.
-
Dzień dobry. Chciałbym się dowiedzieć w jakiej sali leży
Octavio Collins? – zapytałem drobnej pielęgniarki, która w tej chwili siedziała
i popijała kawę.
-
Dzień dobry. Jest pan kimś z jego rodziny? – zapytała unosząc
na mnie wzrok.
-
Tak, bratem. – skłamałem.
-
Dobrze. W takim razie korytarzem prosto, na drugim zakręcie w
lewo i windą w dół. Sala 108. – powiedziała, po czym wróciła do picia gorącego
napoju.
-
Dziękuję. – powiedziałem i ruszyłem do sali mojego konkurenta.
Podążając w stronę jego sali moją uwagę przykuli lekarze biegnący do
jednego z pomieszczeń. Byli strasznie zdenerwowani. Jedna z pielęgniarek
podążająca za nimi o mały włos, a leżałaby plackiem, gdybym jej nie złapał w
ostatniej chwili.
-
Nic się pani nie stało? – zapytałem stawiając ją na ziemi.
-
Nie. Dziękuję za uratowanie tyłka. – powiedziała i uśmiechnęła
się.
-
Nie ma za co. Tak przy okazji...jaki to numer sali?
-
Sto osiem. – odpowiedziała, a ja myślałem, że się
przesłyszałem.
Przekroczyłem próg pomieszczenia i podszedłem do jednego z lekarzy:
-
Przepraszam, co tu się stało?
-
Jeden z naszych pacjentów popełnił samobójstwo. – powiedział
ciężko wzdychając, a mi aż zrobiło się gorąco. Oby Octavio miał jakiegoś
współlokatora w tej sali.
Chwilę stałem i patrzałem, jak wszyscy mężczyźni siłują się z czymś, po
czym w końcu ponownie zwróciłem się do tego samego lekarza:
-
Kto to był?
-
Octavio
Collins. – rzekł.
-
O mój Boże. – to były jedyne słowa, które mogłem z siebie
wydać.
-
Znał go pan? – tym razem to lekarz zadał pytanie.
-
Tak. – rzekłem.
-
Najszczersze kondolencje. – powiedział lekarz po czym opuścił
sale. Za nim szło kilku innych lekarzy i dwie pielęgniarki, które wiozły na
łóżku szpitalnym zakryte białą płachtą ciało Octavia.
„Kurwa mać.” – przeklinałem w myślach. Jak ja to powiem Paoli. Ona się
załamie. Chociaż... . Nie muszę jej wcale nic mówić. Lepiej żeby na razie tego
nie wiedziała. Tak będzie dla niej lepiej.
-
Siema stary. – powiedziałem i przybiłem sobie z nim piątkę.
-
No siema. Jakiś taki chyba nie w sosie dziś jesteś. Laska Cię
rzuciła czy co? – zaśmiał się.
-
Nie jest mi wcale do śmiechu. Octavio nie żyje. Popełnił
samobójstwo. To z powodu Paoli zapewne. Ona kocha nas obu i nie wie, którego
wybrać, chociaż oni i tak powiedział jej, że nie powinni być ze sobą i powinna
ułożyć sobie życie. Założę się o stówe, że zabił się z miłości. – powiedziałem
i rzuciłem się na kanapę w salonie.
-
Co ty pierdolisz? Ten Octavio, którego ścigaliśmy miał taką
słabą psychę? – zapytał podając mi piwo.
-
Kurwa nie wiem co robić. Jak ja to powiem Paoli. Ona tego nie
przeżyje. – powiedziałem chowając twarz w dłoniach.
-
Nic jej na razie nie mów. Niech sama się o tym dowie. Tak
będzie lepiej. – mówił Robert klepiąc mnie pocieszająco w ramię.
-
Może masz rację. – powiedziałem i wziąłem łyka piwa.
-
Ja zawsze mam rację.
Próbowałem zrelaksować się najbardziej, jak potrafiłem. Chciałem
wyrzucić z głowy te wszystkie niepokojące mnie myśli. Piłem ile weszło.
~~Oczami Roberta~~
Alex pił, jak opętany. Ledwo siedział na kanapie. Jeszcze tak
najebanego nigdy go nie widziałem, a przecież nie raz szalał z alkoholem. Chyba
naprawdę mocno przejął się tą sytuacją.
-
Rrroooobeeert..., bboo wieeesz Paaaolaa to faaajna
dzieewczyna. – próbował podnieść się z kanapy.
-
Oj stary nieźle się narąbałeś. Siedź spokojnie i odłóż już tą
butelkę. – powiedziałem i próbowałem popchnąć go z powrotem na łóżko.
-
Gdzie jest moja Paola? – zaczął rozglądać się po moim
mieszkaniu, jak opętany.
-
Ona jest u siebie w domu. – oznajmiłem.
-
Zawieź mnie do niej. – powiedział i już zaczął wstawać.
-
Oszalałeś! Wiesz, która jest godzina?! Paola pewnie już śpi. –
próbowałem wybić mu ten pomysł z głowy.
-
Ale ja ją kocham. Musze się z nią zobaczyć. – nie dało się go
uspokoić.
-
Ehh...zrobisz to jutro. Teraz idź już spać. Możesz spać w
salonie. Jutro rano Cię odwiozę do domu, bo pewnie będziesz miał meega kaca. –
powiedziałem śmiejąc się. Alex nagle podniósł się z łóżka, po czym złapał mnie
za koszulę i rzekł:
-
Wyraziłem się jasno. Masz mnie do niej zawieźć.
Był mega wściekły. Nie miałem wyjścia. Musiał tam jakoś dotrzeć.
Zamówiłem taksówkę i wyszedłem razem z nim z mieszkania.
Po kilkunastu
minutach pojazd podjechał, a my wsiedliśmy do niego i podaliśmy kierowcy adres.
Gdy dojechaliśmy
do celu Alex wybiegł, jak najszybciej z samochodu. Pobiegł do drzwi i wcisnął
dzwonek. Za pierwszym razem nic, za drugim też, za trzecim...no właśnie, w
końcu za trzecim usłyszeliśmy kroki i dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.
-
Paola. – rzekł Alex widząc dziewczynę w drzwiach.
-
Co Ty tu robisz? – zapytała. Stała w bosych nogach, owinięta
białym szlafrokiem.
-
Alex bardzo chciał się z Tobą zobaczyć. Nie miałem wyjścia
musiałem go tu przywieźć. – wtrąciłem się.
-
Aha. Okej. To wejdźcie. – powiedział, po czym przepuściła nas
w drzwiach.
Zaprowadziła nas do salonu, wskazała abyśmy usiedli, a sama ustała
naprzeciwko nas.
-
Paola. Tak bardzo Cię kocham...- zaczął Alex podnosząc się z kanapy
i idąc z wystawionymi rękoma w stronę Paoli. Dziewczyna odsunęła się krok do tyłu, ale on szybko złapał ją w
pasie przysuwając do siebie i przytulając.
-
Czuć od Ciebie alkohol. – powiedziała próbując go od siebie
odepchnąć.
-
Paola...kocham Cię. – majaczył jej do ucha.
-
Alex jesteś kompletnie pijany. Powinieneś jechać z Robertem do
domu i iść spać. Pogadamy jutro. – mówiła spokojnym głosem próbując się wyrwać
z jego objęć.
-
Nie...ja chce spać z Tobą. – Alex zaczął pocierać czubkiem
nosa o szyję Paoli. Myślałem, że pęknę ze śmiechu widząc szok na jej twarzy.
-
Ehh...dobrze. Niech będzie, ale masz być grzeczny. –
powiedziała patrząc się błagalnie na mnie.
-
Wiedziałem, że się zgodzisz. – powiedział całując jej
obojczyk.
-
Dobra, starczy tego. Idziemy spać. – powiedziała odsuwając go
od siebie. Ten jedynie złapał ją za rękę i rzekł:
-
Prowadź księżniczko. – Paola zaśmiała się.
-
To ja już będę się zbierać. Taksówkarz na mnie czeka. Do zobaczenia.
– powiedziałem i opuściłem dom Paoli.
~~Oczami Paoli~~
Co, jak co, ale tego, że Alex wparuje do mnie o tej porze to się nie
spodziewałam. Był kompletnie pijany i strasznie nachalny. Założę się, że gdyby
nie było z nim Roberta to dawno już by próbował się do mnie dobrać.
Widziałam jego oczach ten błysk i
pragnienie.
Zaprowadziłam go do swojej sypialni po czym pomogłam mu ściągnąć
spodnie i koszulę. Został w samych bokserkach. Moim oczom ukazał się jego
pięknie wyrzeźbiony tors. Po prostu WOW! Wpatrywałam się w niego, jak w
obrazek.
-
Podoba Ci się? – zapytał, a ja speszona spuściłam głowę w dół.
Szybko uniósł mój podbródek w górę. – lubie Cię zawstydzać. – powiedział po
czym musnął płatek mojego ucha.
-
Musimy iść już spać. Jest późno. – oznajmiłam i szybko weszłam
do łóżka. Alex uśmiechnął się zadziornie, ale po chwili również położył się.
-
Wiesz fajnie by Ci było ze mną. – rzekł i przytulił mnie od
tyłu. Zaczął gładzić moje włosy i składać delikatne pocałunki we włosach. Coś
mnie wzięło i odwróciłam się twarzą do niego i go pocałowałam. On szybko
odwzajemnił pocałunek pogłębiając go. Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od
siebie.
-
Ja Ciebie też kocham. – powiedziałam i zamknęłam oczy. Czułam,
jak Alex składa delikatny pocałunek na moim czole uśmiechając się. Mimowolnie
ja też się uśmiechnęłam.
-
Dobranoc księżniczko. – rzekł Alex i mocniej mnie przytulił.
-
Dobranoc. – rzekłam.
-------------------------------------------------------------------------
Witajcie po tak długim czasie. Bardzo długo zbierałam się do napisania tego rozdziału. A to nie było czasu, a to mi się nie chciało, albo kompletnie nie miałam weny. Ale w końcu jest :D Szok !
Tak, więc życzę Wam miłego czytania. Zostawcie po sobie jakiś komentarz.
Całuję :*
*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.
Megaaa!!!����
OdpowiedzUsuń<33
Usuń♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń:)
Usuń