Następny dzień znów spędziłam na uczelni. Nic specjalnego się nie
wydarzyło. Z resztą, jak zawsze.
Wróciłam do domu wraz z moją przyjaciółką Kasią, która miała pomóc
wybrać mi ubranie na kolację z Alex’em.
Zaczęłyśmy przeszukiwać całą moją szafę. Nie mogłyśmy nic znaleźć, aż w
końcu Kasia wygrzebała coś z dna. Była to czerwona, rozkloszowana, koronkowa
sukienka, przepasana cieniutkim, brązowym paseczkiem, którą kiedyś Alex kupił
mi w czasie rejsu. Ani razu jej jeszcze na sobie nie miałam, ale dziś jest
dobra okazja, aby wreszcie ją założyć.
-
Tak jest idealna. – mówiłam.
-
Siadaj muszę Cię jeszcze pomalować i uczesać. – mówiła
zachwycona.
-
A jak? – zapytałam.
-
Podkręcę Ci delikatnie włosy i zepnę po bokach, natomiast co
do makijażu, to delikatny podkład, czerwona szminka i ciemne cienie. – mówiła
biegając po łazience i biorąc najróżniejsze kosmetyki. – Będziesz wyglądała
zniewalająco. – dodała.
-
Nie wątpię. – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-
Tak w ogóle, to zapomniałam zapytać kim jest ten adorator... –
powiedziała.
-
To Alex. Jest policjantem. Zajmował się mną w czasie rejsu
powrotnego. Jest bardzo opiekuńczy.
-
Ile on ma lat? – zapytała.
-
Dwadzieścia trzy. – powiedziałam i czekałam na odpowiedź
zdziwionej przyjaciółki.
-
Od kiedy Ty gustujesz w takich starych. No, ale to Twoja sprawa.
Nie będę się wtrącać. – mówiła.
-
Od kiedy Ty się nie wtrącasz w czyjeś sprawy? Tym bardziej
miłosne sprawy. – powiedziałam śmiejąc się.
-
Zakochałam się i rozumiem, jak to jest. – powiedziała i się
uśmiechnęła.
-
W kim? – zapytałam zdziwiona.
-
W Grześku z naszej klasy. On naprawdę jest super. W sobotę
wieczorem będziemy szli na randkę. – mówiła zachwycając się.
-
Gratulacje. – rzekłam i poklepałam przyjaciółkę po ramieniu.
-
Siadaj i się nie kręć. – powiedziała i zaczęła się śmiać.
Siedziałam na krześle. Kasia malowała mnie i czesała. Zanim nakręciła
loki było już w pół do dziewiętnastej.
W końcu
skończyła. Efekt był cudowny. Myślę, że spodoba się Alex’owi. Na pewno się
spodoba.
-
Dobra. Gotowe. Już po dziewiętnastej. Poradzisz sobie dalej
sama. Zadzwonisz później i powiesz, jak było. – mówiła kierując się do drzwi
wyjściowych.
-
Dziękuję. Jasne, że zadzwonię. Do zobaczenia jutro w szkole. –
powiedziałam i zamknęłam drzwi od domu.
Szybkim krokiem udałam się na górę do swojego pokoju. Założyłam
sukienkę, srebrną biżuterię, brązowe, zamszowe buty na obcasach i zeszłam na
dół do salonu, by tam zaczekać na Alex’a.
W końcu
usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i przywitałam się z Alex’em.
Następnie udałam się razem z nim na zewnątrz.
-
Cudownie wyglądasz. – powiedział i otworzył mi drzwi do
samochodu.
-
Dziękuję. Ty też niczego sobie. – powiedziałam i uśmiechnęłam
się.
-
Znajoma sukienka. – rzekł, wjeżdżając na ulicę. Ja nic nie
odpowiedziałam. Jedynie uśmiechnęłam się. Resztę drogę spędziliśmy w ciszy.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Alex wysiadł pierwszy i otworzył mi
drzwi. Wziął do ręki czarny kawałek materiału i zaczął go podnosić w stronę
mojej twarzy.
-
Co robisz? – powiedziałam wystraszona.
-
Chcę Ci zawiązać oczy, abyś nie podglądywała. – oznajmił.
I tak, jak powiedział, tak też zrobił. Zawiązał mi oczy. Nic nie
widziałam, byłam ślepa. Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić. Prawdopodobnie
doszliśmy do jakichś schodów, gdyż wziął mnie na ręce i zaczął schodzić w dół.
Wreszcie postawił mnie i odsłonił oczy. Miejsce, w którym się znaleźliśmy było
cudowne. Ciemność panującą rozjaśniały maleńkie lampeczki porozwieszane na
drzewach. Pod jednym z nich stał stolik, a przy nim dwa krzesła. Razem z
Alex’e, podeszliśmy do niego i zajęliśmy miejsca.
Po chwili
przyszedł do nas mężczyzna, który przyniósł potrawy. Zaczęliśmy je jeść. Gdy
skończyliśmy Alex wstał i podszedł do mnie. Wziął za ręce i poprowadził za
sobą. Doszliśmy do plaży, na której leżał ogromny koc. Usiedliśmy na nim.
-
Jak Ci się podoba? – zapytał.
-
Jest cudownie.
-
Bardzo się cieszę. Ah...zapomniałbym. Mam coś dla Ciebie. –
powiedział i zaczął grzebać w kieszeni.
Nagle wyciągnął małe
pudełko, a z niego złoty łańcuszek z posrebrzanym sercem. Założył mi go, a
następnie zostawił małego całusa na mojej szyi.
-
To dla Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. – rzekł.
-
Dziękuję. Nie trzeba było. – powiedziałam i oglądałam
łańcuszek.
-
Paolu. Mam nadzieję, że pamiętasz to, co mówiłem Ci jeszcze
będąc na statku.
-
Dużo rzeczy mi wtedy mówiłeś. – rzekłam.
-
Wiem, że wiesz o co mi chodzi. Ale chcę, abyś wiedziała, że to
co wtedy powiedziałem nie zmieniło się. – powiedział, szepcząc mi do ucha.
-
Czy możemy już iść? – zapytałam.
-
Tak. – powiedział zawiedziony.
Alex po odwiezieniu mnie do domu chciał mnie pocałować, ale ja go
odepchnęłam. Najwidoczniej zrobiło mu się przykro, z racji, iż szybko się
pożegnał i odjechał.
Gdy weszłam do domu, pierwsze, co zrobiłam to zadzwoniłam do mojej
przyjaciółki i opowiedziałam jej co się wydarzyło. Kasia krzyczała na mnie, że
mam wielkie szczęście, że ktoś taki, jak Alex mnie chce. Oczywiście nie odbyło
się bez kazania na temat niechcianych pocałunków.
---------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym zadedykować ten rozdział KSIĘŻNICZKOM <3 (dla wtajemniczonych)
i wszystkim pozostałym czytelnikom :D (wczoraj minęły 2 m-ce odkąd prowadzę bloga) Łiiii xd
Do następnego ;*
*ZABRANIAM KOPIOWANIA TREŚCI
Petty P.
Ta Paola jest nie zdecydowana ... Jestem ciekawa kogo wybierze ^^
OdpowiedzUsuńJuż niedługo podejmie wybór :D
UsuńNajlepsza księżniczka jest niezmiernie uradowana dwdykiem. Pozdrawiam z autobusu :** ~bulwa
OdpowiedzUsuń<33 ja też Cię pozdrawiam Joasiiu :***
UsuńUroczy jest ten Alex :)
OdpowiedzUsuńP.S. Świetny blog :*
Dzięki :)
Usuń